10 kwietnia 2024

JESZCZE GORZEJ.....

......na mym blogu: zalilam sie ze nie przyjmuje zdjec by je publikowac a teraz nie moge komentowac u Was (jedynie pozwolilo mi na blogu To Przeczytalam ale jako anonimowa, u innych nawet tym sposobem nie moge). Bedac u corki z wizyta nie mam okazji spokojnie przeanalizowac problemu choc cos mi mowi ze i tak bym go nie rozgryzla. Nie mam rowniez cierpliwosci do tego - zostawiam wiec losowi i przyszlosci.

 Wizyta przebiega swoim prawie dawnym torem choc co krok, co zajecie to wciaz wychodzi brak osoby meza powodujac placz corki. Ona nadal nie moze sie otrzasnac i ogromnie za nim teskni. Np wczoraj wpadlismy na male zakupy w polskim sklepie gdzie nas dobrze znaja choc bywamy w nim tylko sezonowymi goscmi. Pani wlascicielka widzac nasza trzy osobowa grupke pierwsze co zapytala " a gdzie jest pan W?" My obie ani nie wiedzialysmy co powiedziec na to bo zadlawily nas lzy - mnostwo jest takich sytuacji gdy ludzie pytaja o niego a nas zatyka i lzawi zanim wytlumaczymy.

W czwartek jest 40 ta rocznica naszego przybycia do ukochanych USA a w piatek sa urodziny moich blizniakow (syna nie ma z nami, obchodzi swoje ze synami w Bostonie) wiec idziemy w trojke na kolacje do restauracji Alexander gdzie mam dwie ulubione potrawy i juz sie glowie ktora wybrac, w sobote ziec robi niespodziankowe przyjecie dla corki czyli swej zony - ktora w tym roku calkiem chciala zrezygnowac z wszelkiej celebracji nie czujac ze ma na to nastroj - jednak John i znajomi zdecydowali inaczej i pojawia sie tutaj w sobote po poludniu na grillowanie i celebracje. Chcac trzymac tajemnice przed corka oboje nie mozemy niczego przygotowywac z wyprzedzeniem w domu - ja mam tylko za zadanie zrobic salatke jarzynowa ktora bym i tak robila, tyle ze tym razem duza ilosc, a takze desery - te kupilam w polskim sklepie: serniki, makowce, chrusty, dokupie jeszcze owoce i napoje a reszte przyniosa zaproszeni. John kupil duzo roznych kielbasek i zeberek nadajacych sie na grill. 

Dzisiaj w poludnie mamy ta wizyte do ogladniecia apartamentu i ewentualnego zaklepania go - i wcale a wcale nie spieszy mi sie do tego. Z coraz wieksza niechecia mysle o przeprowadzce na stale. Nic zlego nie moge o Florydzie powiedziec bo niewatpliwie jest piekna, zielona, kwitnaca, zadbana, ma swietnie utrzymane autostrady i szosy, dobrze zaopatrzone sklepy, w dodatku mase takich jakich moje dotychczasowe miasto nie ma - ale to nie moje klimaty czy krajobrazy a takze coraz wyrazniej widze to o czym juz wspominalam - bedzie mi tu nudno!

 Owszem - z apartamentu/kandydata jest bliziutko do corki i juz mi pare razy pokazywala jak dojechac bym byla podszkolona, widzialam je troszke gdy bylysmy tam w budynku administracyjnym by sie umowic na dzisiaj - i niczego im nie brakuje a jednak nie poczulam sie ani troche zachecona. W dodatku Belle zycie w apartamencie i bez moznosci lazenia po ogrodzie chyba tez dobije. Gdy corce powiedzialam iz spytam czy mi pozwola osiatkowac balkon by przynajmniej z niego mogla skorzystac, wysmiala mnie mowiac skad mi takie okropienstwo przyszlo do glowy? Wiec ta opcja odpada.

 Wiem ze nie bede tu szczesliwa i nie zebym miala zle warunki zycia/bycia tylko ze w miejscu ktore sie niesklikuje z moimi upodobaniami. I niczym do roboty. Pantero - tutaj nie ma co zwiedzac, chyba ze nastepna ulice ktora i tak wyglada blizniaczo podobnie. Poza tym bywalam tutaj juz tyle razy ze wszystko mam opatrzone do znudzenia. Miejsca historyczne albo takie z muzeami czy wystawami  znajduja sie w jakiejs odleglosci i napewno nie bede do nich jezdzic. 

Juz mi wchodza na nerwy te oceaniczne akcenty na kazdym kroku - palmowe, plazowo-lezakowe z drinkiem w reku, muszle, ryby, deski surfowe i zewszad muzyka salsa, reklamy pol golfowych, rejsow oceanicznych, kasyn i klubow dla doroslych. Niewatpliwie Floryda to inny, duzo wyzszy poziom niz moj stan czy miasto ale gdybym miala wybor wolalabym zostac w moim. Widzialam to za kazdym pobytem ale lekcewazylam bo bylam tu tylko na pare dni wiec moglam zniesc - obecnie gdy pomysle ze bede to widywac codziennie....brrrr.

Nie wiem kiedy i czy wogole bede pisac skoro blogger wariuje - wiec pozdrawiam Was wszystkich i melduje ze wciaz Was czytam bo przynajmniej na to blogger mi pozwala. 


23 komentarze:

  1. Ciekawe czy u Ciebie można komentować, próbuję 😉
    Myślę, że wiele zależy od nastawienia, jeśli z góry zakładasz że nie będzie Ci tam dobrze, to może być trudno.
    Udanej imprezy urodzinowej.
    Jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje odczucie w stosunku do zamieszkania na Florydzie jest poparte wczesniejszymi wrazeniami o niej jako ze bywalam tu wiele razy co pozwolilo mi na obserwacje stylu tutejszego zycia - stad wiem ze mi bedzie nudno.
      Dzisiaj blogger pozwala mi komentowac wiec mam okazje podziekowac za zyczenia :)

      Usuń
  2. To moze byc kwestia przegladarki, czy uzywasz tej samej co w domu? I jeszcze raz wkleje to, co wielu osobom pomoglo:
    https://dezinformacjeikonfabulacje.blogspot.com/2022/07/problemy-z-komentowaniem.html
    Moze i Tobie uda sie powrocic do komentowania.
    Nie nastawiaj sie tak negatywnie, bo bedzie Ci na tej Florydzie jeszcze gorzej niz byc powinno, sprobuj poszukac pozytywnych stron Twojej przeprowadzki. A o siatke na balkonie nie pytaj corki, tylko administracje osiedla. Te siatki moga byc robione z zylki wedkarskiej i sa prawie niewidoczne, wiec moze akurat. W prospekcie stoi, ze zwierzeta domowe sa mile widziane, wiec powinny byc jakies ulatwienia dla niewychodzacych kotow. Pomyslalam, ze jesli dostalabys apartament na parterze, to po okresie przyzwyczajania sie do miejsca, moglaby nawet wychodzic, skoro psy moga spacerowac po parku, to i kot moglby. Moze sie uda, nie martw sie na zapas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zloz prosze, ode mnie zyczenia urodzinowe Twoim Blizniakom.

      Usuń
    2. Corka miala w zyciu okres zamieszkiwania w apartamencie wiec troche zna przepisy. Bylismy na osobistym ogladaniu , takim na oko ocenieniu ile i ktore meble moge przywiesc - apartament bardzo ladny i z wysokiej polki ale NIE, nie zachecil mnie a moze nawet dolozyl braku entuzjazmu pokazujac iz przygotowania ida do przodu, ze ktoregos dnia dzien przeprowadzki nadejdzie.....
      Zyczenia przekaze i dziekuje za nie.

      Usuń
  3. Może trzeba by było założyć drugiego bloga np.dusty361 i spróbować komentować z niego, żeby sprawdzić czy to pomoże, a potem porównać ustawienia. Drugi blog będzie podpięty pod pierwszy przy tym samym mailu / loginie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj jest jakis inny dzien bo blogger pozwala mi na komentowanie.
      Dziekuje za porade i serdecznie Cie pozdrawiam.

      Usuń
  4. Kochana pani Serpentyno, bardzo szczerze mi pani zal. Wszystko inne co chcialabym powiedziec sprowadza sie do tego zdania. Mam nadzieje i wierze ze czas choc troche uleczy pani rany. Szczerze tego pani zycze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mocno dziekuje Moniko.
      Nie bede sie tu na Florydzie dobrze czula - nie tylko wszystko tu jest inaczej ale takze w odwrotna strone niz lubie.

      Usuń
  5. Wszystkiego najlepszego Twoim Dzieciom! Niech im sprzyja dobry LOS!❤️❤️
    Tobie, Kochana, życzę żebyś jakoś pogodziła się ze zmianą otoczenia. Może nie będzie tak źle i nudno? Może poznasz tam miłych ludzi, z którymi znajdziesz wspólny język? Może jakieś zajęcia fitness odpowiednie do stanu zdrowia i wieku znajdziesz? Jeśli to nie tajemnica - w jakim stanie dotąd mieszkałaś? Cały okres pobytu w USA żyliście w jednym miejscu?
    Przytulam Cię z nadzieją, że wszystko dobrze się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj obecny stan zamieszkania a bylismy w nim cale 40sci lat, nazywa sie Arkansas.
      Tutaj, na Florydzie, z pewnoscia istnieje jakas Polonia, sa mozliwosci znalezienia towarzystwa - ale nie bede szukac . Idealnie byloby mi zostac w moim miescie co najwyzej przenoszac sie do apartamentu jednak nie moge dzieciom utudniac zycia zmuszajac do przyjezdzania do mnie za kazdym razem gdyby mi sie cos dzialo zdrowotnie.
      Dziekuja za przytulenie.

      Usuń
    2. Kochana! Bardzo dobrze Cię rozumiem. Wyprowadzka dokądkolwiek po 40 latach jest przykra. Nawet, jeśli trzeba zamieszkać na Florydzie, o której wielu marzy. Spróbuj znaleźć choćby jeden mały plus tej sytuacji. Może to choć trochę pomoże przetrwać Ci ten trudny czas? Przytulam. 🫂❤️

      Usuń
  6. Piszesz, że będzie Ci nudno. To jest możliwe, niestety. Ale rozpoczęcie życia w nowym miejscu powinno przynieść nowe wydarzenia, nowe aktywności, może nowe znajomości. Z czasem się przyzwyczaisz do Florydy.
    Gdy szukaliśmy większego mieszkania z myślą o przeprowadzce Ojczastego też się zastanawiałam, jak się zaadaptuję w nowym miejscu - a przecież w tym samym mieście! Tak to już jest ze starymi drzewami, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smierc meza spowodowala straszne zmiany pod kazdym wzgledem. Dla mnie , poza samym faktem utraty go, jest ten przymus przeprowadzki w kompletnie inne warunki. Wczesniej mialam dnie wypelnione zajeciami domowo-ogrodowymi, zalatwieniami w miescie no i byla ze mna druga osoba - obecnie czeka mnie jalowe i nudne z niczym do roboty. Duza czescia tych obaw jest Bella ktorej zycie tez sie zmieni - na gorsze i nudniejsze.
      Racja - ja sama mowie ze sie starych drzew nie przesadza.

      Usuń
  7. Primo - przestań sobie wyobrażać jak będzie - podejdź do tego nieco filozoficznie- "jak będzie tak będzie". W tym roku będę obchodziła już 5 rocznicę śmierci mego męża, z którym przeżyłam 55 lat i dwa dni. I dopiero pod koniec 2023 roku "doszłam do siebie" na tyle, że mogę o Nim spokojnie rozmawiać i nawet obejrzeć nasz wspólne zdjęcia. Nie da się nad zaistniała sytuacją ot tak, lotem motylka przelecieć. Jeszcze tam nie mieszkasz, więc jeszcze raz spokojnie pomyśl, bo może lepiej by Ci było mieszkać w tym samym miejscu gdzie mieszka Twój syn. Oczywiście nie w jednym z Nimi domu. Co do bloggera- to są "wojenki" pomiędzy platformami. Ja gdy chcę komentować u innych lub u siebie odpowiadać na komentarze to zmieniam przeglądarkę na Edge - inaczej się nie daje. Przytulam Cię mocno, mocno,
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam sie tej zasady bo jakiez mam inne wyjscie? Jednak nie pomaga ogolnemu odczuciu ze zanudze sie tutaj na Florydzie. Znasz mnie - lubie miec cos do roboty i tak mialam do tej pory, zycie na sofie dobije mnie.
      Oj, Boston to juz kompletnie odpada, nawet nie biore pod uwage takiej opcji choc mialam zaproszenie.
      Do smierci meza, po 53 latach bycia razem, podchodze pragmatycznie - ze smutkiem i zalem ale bez rwania wlosow z glowy wiedzac ze kazdego to czeka, nie ma od tego ucieczki - ale przymus opuszczenia mojego miasta nie podoba mi sie.
      Obecnie , gdy tu jestem, troche inaczej patrze na otoczenie bo od strony stalego mieszkanca, w dodatku emeryta majacego nic do roboty - i jestem przerazona - zanudzi mnie tu na smierc!

      Usuń
  8. Rzeczywiście bardzo trudny czas. Życzę żeby zbliżające się rocznice dodawały Ci siły.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niezmiernie trudny, Lechu - nie tylko smierc meza ale tyle zmian jakie spowodowala, kazda wywracajaca me zycie do gory nogami.
    Dziekuje za zyczenia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech... Serpentyno kochana, ty już od razu negatywnie nastawiasz się do tej przeprowadzki, na zasadzie :" wiem, że nie!" . Skoro tak podchodzisz to jak ma być Ci " u córki" dobrze?
    Może zacznij wynajdować codziennie, albo raz na tydzień jakiś, choć malutki, argument na tak? Na pewno jakieś się znajdą. I go sobie gdzieś wieszaj abyś mogła na niego co rusz zerkać i zaklepywać w podświadomości. Chyba nie masz innego wyjścia jak popracować nad tą przeprowadzką od strony mentalnej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Życzę, żeby się to jakoś wszystko ułożyło.Duzy plus to , że będziesz blisko córki a tym samym syn będzie spokojny. Tego Wam życzę
    Czytelniczka z Kolorado

    OdpowiedzUsuń
  12. Wychowałam się w domu, gdzie dzieciom nie wolno było się nudzić. To była oznaka lenistwa, niechęci do nauki czy pracy, a na to rodzina nie miała cierpliwości. Ja w życiu nie zdążę zrobić wszystkiego co chcę, o nudzie nie ma mowy. Ja bym się nawet w szpitalu nie nudziła (słuchawki na uszy i książki). Jak może człowiek nudzić się przy takiej ogromnej liczbie książek?
    Może nauczy się Pani nowego sportu, nowego języka, robienia na drutach? Może będzie Pani wolontariuszką w zakładzie dla osób starszych? W ogóle rozważa Pani może pomoc komuś? Meals on Wheels istnieje na Florydzie. Pani dobra kondycja może się komuś przydać. Czemu nie?
    A miejsca na balkonie dla kotów to teraz popularna opcja. Nazywają się „catio” (od patio czyli patio dla kotów). Jest wiele różnych rozwiązań, które gwarantują kotu bezpieczeństwo.
    Jeszcze jest pani młoda i wiele przed Panią! Proszę koniecznie robić coś nowego i nie rozpaczać z powodu przeprowadzki…proszę patrzeć na pozytywy, których jest wiele…
    Pozdrawiam.
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  13. Jedynie z czytaniem ksiazek nie widze problemu jako iz jedna z piewszch czynnosci gdy na stale zamieszkam na Florydzie bedzie zapisanie sie do niej. Te inne ktore Pani wymienia nie interesuja mnie wiec na sile nie bede sie w nie angazowala.
    Dotychczas wlasnie tak mialam - mimo bycia emerytka wciaz bylo w domu lub kolo domu cos do roboty, wciaz zalatwienia na miescie, wieczory spedzane wspolnie z mezem, wspolne wyjscia do kina lub Filharmonii albo spotkania ze znajomymi. Doslownie czesto brakowalo dnia by kazde z zajec ogarnac. Prosze zauwazyc ze kazde z wymienionych polegalo na aktywnosci, czyms przeciwnym np robieniu na drutach co zmusza na siedzenie na sofie. Nie dla mnie taka opcja. Kazdy czlowiek wie co go interesuje, cieszy, czym lubi wypelniac swe dni - ja rowniez wiem a wyglada ze bede wlasnie tego pozbawiona.
    Nie - administracja apartamentow nie pozwoli mi osiatkowac balkonu - bylam tam osobiscie ogladnac apartament i pytalam.
    Widze pozytyw przeprowadzki a poniewaz jest bardzo wazny stosuje sie do tego - ten by mieszkac blisko corki i ziecia, by mogli z bliska trzymac oko nad ma osoba, by nie jezdzic w razie emergency odkladajac swe wlasne zycie na bok jak bylo w czasie choroby meza i po jego smierci. To bedzie krok pozyteczny dla obu stron.
    Dziekuje za zyczenia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Catio to niekoniecznie osiatkowanie balkonu. To może być struktura wewnątrz domu, która może być wynoszona na stale lub tymczasowo na balkon. Jak krzesło, tylko większa rzecz. I to jest zrobione z siatki dla bezpieczeństwa kotka, ale nie jest permanentną częścią balkonu.

    Trochę szkoda, że nie zechce Pani podjąć nowych zajęć. Pomoc innym często potrafi pokazać nam, jak bardzo jesteśmy potrzebni, jak bardzo nasza wiedza czy umiejętności są potrzebne innym. Ale wiadomo, takie rzeczy to trzeba chcieć robić. Nikt nikogo nie zmusi do nowych zajęć. Ja planuję być bardzo aktywną seniorką i nie skupiać się wyłącznie na sobie czy swojej rodzinie. Życzę Pani sił i bardzo dużo zdrowia.
    Anna

    OdpowiedzUsuń