1 kwietnia 2024

MOJA SWIATECZNA NIEDZIELA ......

..... wygladala tak jak pokaze - a konczac wpis zaczelam dolaczac zdjecia i okazalo sie ze nie pokaze bo blog mi ich nie wpuszcza! Nie wiem co sie stalo, nie umiem znalesc przyczyny ani jej naprawic wiec zostawiam tekst bez zdjec a szkoda. Z tej okazji zniknely rowniez zdjecia z listy blogow towarzyszace tytulom. 

 Do przyspieszenia codziennego dzialania pcha mnie fakt ze wyjezdam na tydzien do corki na osobisty przeglad apartamentow wiec strace caly tydzien na wycieczke zamiast na sortowanie a takze jako ze zawiadomiono mnie iz ostatnia sprawa potrzebna przy sprzedazy domu dobiega finalu czyli wkrotce po powrocie musze naprawde skonczyc z przebieraniem rzeczy i zaczac Wielkie Pozbywanie sie tego co nie zabieram i zgloszeniem domu na sprzedaz :( Wiadomosc o tym musiala sie rozniesc po sasiedztwie bo juz dwie panie zajmujeca sie tym przyslaly mi wizytowki z oferta zajecia sie sprzedaza. Dla takich to gratka bo biora 5% od kazdej transakcji.  

 Bardzo duzo juz zrobilam a jakos konca nie widac bo wciaz sa szafki i szuflady nie tkniete, jak te od dwoch biurek bo nie wiem czy uda mi sie zabrac choc jedno czyli czego sie z nich pozbyc a co zachowac, a o moich ciuchach i butach ani nie wspominam bo to dopiero bedzie herkulesowa robota! To co zabrac albo nie  wyjasni mi pobyt u corki, tak jak w decyzji na temat szkla, porcelany i garnkow , mebli itp.

 Pewnie dla niejednego temat ani ciekawy ani wazny ale dla mnie tak bo przeciez koncze jedno zycie a zaczynam inne podpierajac sie niedobitkami tego wczesniejszego, pozbywam sie "skarbow" i pamiatek doslownie z calego zycia - wiec przykra ta robota.

 Pare dni temu wyrzucilam do smieci SETKI CD i tasm magnetofonowych ( bo mam radio odtwarzajace tasmy)z muzyka klasyczna i rockowa. O malo nie plakalam bo oba rodzaje kocham i tyle razy sluchanie ich dawalo mi rozkosz i ukojenie. Ale postanowilam sie pozbyc i korzystac z YT jesli mi sie zachce sluchac a celem jest nie zagracac apartamentu rzeczami niekoniecznymi by kiedys dzieci nie mialy po mnie tyle sortowania co ja mam teraz - kilku tygodniowa robota.

 A ilez przy okazji odkrylam "skarbow " o ktorych ani pamietalam jak ten w kuferku ktory oproznialam : trzy listy pochodzace od pisarza i historyka, jezykoznawcy, badacza prehistorii i pochodzenia ziemskiej cywilizacji, Zecharia Sitchin. Zainteresowana wtedy tematem czytalam rozlegle na te tematy w ostecznosci dochodzac do wniosku ze jedynie jego teoria - i dowody - przekonuja mnie o prawdzie. Mam jego ksiazek sztuk 17scie i choc postanawiam nie brac ze soba regalow  (czyli ksiazek tez) kto wie czy nie zdecyduje sie bodaj jeden gdzies w apartamencie upchac by zachowac kilka najcenniejszych tytulow. A jesli to napewno jego ksiazki. I patrzcie co moj kuferek zawieral - te trzy lisciki od niego bo w okresie 2003-2005 prowadzilam z nim korespondencje a nawet bylam zaproszona na zblizajaca sie ekskursje w Izraelu ktora organizowal. Oczywiscie nie pojechalam a Zecharia w miedzyczasie zmarl.

Jak z tego kuferka bez zadrzenia reki powyrzucalam mase widokowek i liscikow od znajomych to nad jego reka mi utknela w powietrzu i.... nie wyrzucilam tylko powkladalam w jego ksiazki z mysla ze jesli jednak zabiore to niech beda razem z listami. Czy nie dziwne iz listy znajomych powyrzucalam bez wahania a od kogos nie znanego osobiscie nie potrafilam?

 To bylo w Wielki Piatek czyli poniekad poczatek Swiat. Wczoraj sie troche poleniwilam i tylko przegladnelam reczniki, sztuk pewnie z 50 by zdecydowac ktore zabiore a reszte wywiozlam do uzywanego sklepu. Tak, sa ludzie ktorzy za centy kupuja nawet reczniki jesli w dobrym stanie a moje takie byly.

 Dzisiaj ta swiateczna niedziele potraktowalam pracujaco tez - z rana lekkie sprzatanie, lacznie z podlewaniem grzadek bo u nas niby wiosna, niby cudna pogoda a sucho jak pieprz a po lunchu dalsze przetrzebianie dobytku. Postanowilam zrobic sortowanie w pralni i szafce pod zlewem. Ani w jednym ani drugim nie moglam wyrzucic czy przeznaczyc na wywoz wszystkiego bo przeciez jeszcze mieszkam w tym domu i nie jedno mi potrzebne ale i tak znalazlo sie duzo takiego ktorego moglam sie pozbyc raz na zawsze. Okazalo sie ze mam w pralni 4 butelki plynu do mycia okien a myslalam ze mam tylko jedna prawie pusta ktora stoi pod kuchennym zlewem i to ona nnie mylila  dajac wrazenie ze sie niemal konczy, ze jeszcze przed opuszczeniem domu musze dokupic. Z dwoch zelazek zostawiam jedno choc juz nie pamietam kiedy ostatnio prasowalam ale parownice, golarke do swetrow odlozylam do wywozki.

  Wiekszosc rzeczy nie dawala mi zgryzu co z nimi zrobic bo trzymalam sie zasady jesli dawno nie uzywane to pewnie mi nie potrzebne, poza tym apartament nie bedzie wymagal tylu roznosci co dom. 

 Natknelam sie na filtry i instrukcje do odkurzaczy  a mam w planie z pieciu pozbyc sie trzech wiec skompletowalam odpowiednio i pojda do faceta ktory wiekszosc rzeczy odkupuje ode mnie.

 Dosc zgrabnie mi wiec szlo to sortowanie dopoki nie natknelam sie na metalowe podelko z ...guzikami i kawalkami wloczki. To od swetrow albo bluzek i sukienek gdy do nowo zakupionych doczepiaja zapasowe. Na przestrzeni lat uzbieralam tego setki, niektore sztuk jedna, niektorych wiecej bo czasem pozbywalam sie np.sfilcowanego swetra ale gdy mial fajne guziki, takie niespotykane w pasmanteriach to je odcinalam i chowalam nie wiadomo na co - czasem 4 czasem 6.  I tez zrobilo mi sie zal tej kolekcji, mnie nie potrzebnej a komus moze tak wiec przesypalam calosc do woreczka i z innymi rzeczami zawioze jutro do uzywanego sklepu - przeciez jeszcze  istnieja na swiecie krawcowe, czyz nie?   i moze ktoras sie na nie uchciwi. Pudelko zachowalam bo mi sie bardzo podoba bedac wesolym i z pewnoscia znajde nan uzytek w nowym miejscu. 

Skonczylam z pralnia (zostawiajac te 4 butelki plynu do szyb dla nastepnych lokatorow) i juz sie mialam zabrac za szafke pod kuchennym zlewem gdy to syn mi przerwal rytm pracy dlugim telefonem i juz nie chcialo mi sie wracac do przegladu. Zreszta zrobila sie 5ta po poludniu, akurat czas odpoczac przy ksiazce.

 Aby sobie podratowac energie utracona sortowaniem postanowilam skonczyc resztke sernika kupionego jeszcze w piatek. To byl spory kawalek wiec nawet jedzac go na trzy razy potrafil nasycic. Czyli mala czesc sernika byla moim swiatecznym posilkiem.

 Jutro dalsze szafki i zakamarki, spizarka ktora czesciowo juz przegladnelam - i bog wie co jeszcze w nich odkryje. 

 Za tydzien jade do corki - na tydzien- i pewnie opisze co zobacze. A tam juz goraco, juz corka sie meczy na spacerach......

Narobilam zdjec tym zajeciom i odkryciom a tu, jak pisze, guzik z petelka, blogger nie pozwolil mi ich zamiescic. Zasmucil mnie ten fakt zwlaszcza ze nie wiem jak temu zaradzic.

 Tak mi wiec zeszla ta niby swiateczna niedziela - pozytecznie ale na przykrym zajeciu, zwlaszcza ze w ten dzien mijalo 4 tygodnie od smierci meza.      

31 komentarzy:

  1. Juz cztery tygodnie? Nie bede oryginalna, kiedy stwierdze, ze czas chyba jeszcze przyspieszyl, im czlowiek starszy, tym czas pedzi szybciej. Naprawde wspolczuje Ci tej pracy, bo sama z wielkim trudem pozbywam sie tego, co mam. Wychodze z zalozenia, ze tak dlugo lezalo i nie przeszkadzalo, to niech sobie dalej lezy, choc wiem, ze powinnam tez w koncu zajac sie sortowaniem swojej klamociarni. I pewnie jak Ty, tez mialabym dylematy, bo nie umiem wyrzucac czegos, na co ciezko pracowalam lub z czym jestem zwiazana swntymentem i wspomnieniami. Ale moze latwiej by mi przyszlo, gdybym miala w perspektywie przeprowadzke do tak slicznego miejsca, jakie pokazywalas. A wiec zamknij oczy i przedzieraj sie przez te chaszcze sortowania, choc ja mam wrazenie, ze im dalej jestes z robota, tym wiecej jej zostaje do zrealizowania. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tez istnieje to zjawisko czasowe - leci jak zwariowane oprocz chwil gdy czeka sie na cos przyjemnego.
      Przeprowadzalam sie kilka razy co zawsze wiazalo sie z jakims wyrzucaniem ale tym razem nastepuje likwidacja wiec zupelnie co innego rozmiarem i wymogami.
      Duzo oproznilam lub przygotowalam do przekazania komus a w sumie malo znac. Moje ciuchy i garaz nie tkniety. Do rzeczy z garazu i strychu to chyba zatrudnie firme ktora uprzata i wywozi. Mowie Ci chyba nalezy miec dyplom ukonczenia szkoly administracyjnej by to wszystko logicznie pozalatwiac.

      Usuń
  2. Jak tak czytam o tym co robisz, przeglądasz i pozbywasz się, to od razu myślę żeby wziąć się za to, chociażby te żelazka, mam dwa a nie prasuje od kilkunastu lat, no nie muszę, ani ubrań, ani pościeli, jutro wyrzucę żelazka. Książek też jest za dużo, są wśród nich takie do których na pewno nie wrócę, zaczynam. wywozić do secondhand sklepów. Ręczniki i pościel często przeglądam, bo oddaje do schronisk dla zwierząt, ale już widzę kilka prześcieradeł do pozbycia się, bo ostatnio kupiłam kilka nowych. Mnie ciągle męczy że mam za dużo rzeczy, ale w porównaniu do Ciebie to mam mało. Kilkanaście lat temu pozbyłam się ogromnej ilości butów, torebek i eleganckich ubiorów, kiedy to choroba zdecydowała że to nie dla mnie. Niby mam ułatwione to pozbywanie się rzeczy że już jest dużo mniej, ale ciągle jednak za dużo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ani mi nie mow o ubraniach i butach, bieliznie, bizuterii i calej reszty ktora zawieraja moje garderoby. Ilez sukien i innych kompletow ma swe buty tylko don przeznaczonych, tych malych koktajlowych torebeczek i szaliczkow, narzutek, poza tym jako ze tu mialam cztery pory roku to sa i plaszcze i kurtki, masa swetrow i spodni. Ta czesc sortowania chyba mnie dobije.
    U mnie tez jest duzo recznikow bo stosuje zasade ze kazda osoba ma miec swoje i nietykane przez innych. Mam wiec osobne stosy mezowych, corki, ziecia, syna i wnukow choc oni je uzywali tylko gdy tu byli, plus osobne na basen. Corka i ziec swe cieple ubrania jako ze czesto przyjezdzali tu w zimie a na Florydzie nie potrzebowali, trzymali tu na stale - swetry i kurtki, szlafroki, pantofle a teraz to wszystko tez musze likwidowac - powiedza mi co z tym zrobic gdy przyjada pomoc mi w finalowym zamknieciu domu.
    Nazbieralo sie rzeczy na przestrzeni zycia ale wszystko sie kiedys konczy. Niemniej gdy zycie rodzinne kwitlo mielismy pelny komfort i wygody i tak powinien kazdy miec.

    OdpowiedzUsuń
  4. To musi być nie lada wyzwanie. Przez lata gromadzimy setki rzeczy, które wydają się potrzebne, a potem nie wiadomo, co z nimi zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to moje likwidowanie jest ogromna robota a fakt ze musze nad kazda rzecza zastanawiac sie czy wyrzucic czy trzymac dodatkowo utrudnia. Innym utrudnieniem jest ze nie znam dokladnie rozmiaru, ilosci szafek czy szuflad nowego miejsca. Na zdjeciach kandydata widzialam ze kuchnia ma 4 szuflady a obecna, ta ktora mam teraz , posiada 15 - wiec nielatwo mi bedzie pomiescic sie w takiej miniaturce.

      Usuń
  5. Nasze mieszkanie to skromne 57 metrów w bloku, ale i na takim metrażu można mieć setki "skarbów" w szufladach, na półkach i w szafach. Czasem marzę o tym, żeby zamówić kontener i bez przeglądania większość wywalić przez okno taką specjalną szeroką rurą, jaką transportuje się gruz w czasie remontu mieszkania.
    Listy od Zacharii Sitchina to skarb. Gdybym miała coś takiego, to bym zostawiła dzieciom w spadku. Książki Sitchina i Dänikena czytam dość często, choć niemal wszystkie znam. Pewnie też bym je zabrała do nowego życia.
    Ściskam Cię serdecznie.🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bede sie przenosic z 260 m kw do ok 100. To powinno wystarczyc jednej osobie ale bedzie szokiem i logistyczna lamiglowka. Bella ma dwie wieze i obie musze zabrac - one same zajma troche cennego miejsca, zagraca.
      Dopiero nadchodzaca wizyta u corki ktorej glownym celem jest osobista ocena apartamentu pozwoli mi ocenic ile i ktore meble zabrac, w tym czy bede mogla wziac bodaj jedna biblioteczke.

      Usuń
  6. Cos dziwnego z tymi zdjęciami!
    zanosi się u Ciebie na ogrom pracy i właśnie tego się boję w razie ewentualnej przeprowadzki.
    Trzymam kciuki, by przegląd apartamentów udał się po Twojej myśli.
    Oby nie zmęczyły Cie za bardzo upały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie dobila ta sprawa ze zdjeciami a nie wiem co sie stalo i jak to naprawic.
      Jotko - jestes w lepszej sytuacji niz ja bo z reguly przeprowadzka polega na przeniesieniu juz posiadanego dobytku i nie zmusza do pozbycia sie 3/4 rzeczy.
      Przeprowadzalam sie kilka razy co mi dalo pojecie ze obecna kompletna likwidacja to zupelnie co innego a jej smutna czescia jest pozbywanie sie rzeczy meza.

      Usuń
  7. Szkoda, że nie udało się załadować tych zdjęć :(
    Roboty masz od groma, a ciągle jeszcze przed Tobą masa.
    Oczywiście nie mam co się z Tobą porównywać, ale pamiętam, że gdy musiałam wyjąć wszystkie ubrania z szafy, to wyglądało na armagedon. Jednej szafy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie bede probowala opisac ilosci mych ciuchow! Co prawda nad niektorymi nie bede sie zastanawiac, nad tymi zimowymi, wiedzac ze na Florydzie nie beda mi potrzebne ale i tak zostanie masa do przesortowania sztuka po sztuce.
      Nic wiec dziwnego ze zostawiam ta czesc na sam koniec bo az mnie ciarki przechodza. na sama mysl. I zal.......
      Nie mam pojecia co sie stalo z tymi zdjeciami, co wiem to to iz chyba zmusi mnie do zaprzestania blogowania .

      Usuń
  8. Cały posiadany zbiór książek Sitchina przywiozłam z Warszawy. Te duże przeprowadzki to koszmar- już samo decydowanie co wziąć a czego nie brać może człowieka wykończyć psychicznie, a potem to składanie, pakowanie, oklejanie, robienie listy co w którym pudle jest to koszmar. A na dodatek po "wylądowaniu" na miejscu 3 tygodnie żyłam tu na pudłach, bo dostawca mebli miał awarię systemu i paczka z meblami "zaginęła'. Bo warszawskie mieszkanie zostawiałam z jednym umeblowanym pokojem- szło pod wynajem. Trzy tygodnie pakowania i bawienia się pudłami sprawiło wtedy, że...schudłam 15 kg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeprowadzac czyli takze pakowac bedzie firma ktora tez przewlecze ze soba moj samochod ale ta czesc przygotowawcza robie sama i troche na slepo nie znajac dokladnie rozmiaru i pojemnosci apartamentu. Ze zdjec widze ze nowa kuchnia ma 4 szuflady a obecna w ktorej jeszcze jestem 15 wiec cudem bedzie mi sie w takiej pomiescic mimo iz bede mieszkac sama i nie gotujac. Bede musiala rowniez pomiescic dwie wieze Belli. Moze byc tak ze stane przed wyborem - wieze czy biblioteczka ? i oczywiscie bede musiala wybrac wieze.......
      Ponadto moje sortowanie musze rozkladac na cztery czesci - jedna latwa bo meza osobiste rzeczy ida do sprzadazy przez faceta ktory sie takimi rzeczami zajmuje, on rowniez zabierze duza czesc mebli, szkla itp. Inna czesc zarezerwowal nasz dobry znajomy dla swej corki z czego uchciwil sie na wiekszosc krysztalow i porcelany. Wiec to dla nich dwoch. Inna czesc, bardziej sfatygowana, wywoze do uzywanego sklepu no i zostala czwarta , ta ktora zabieram ze soba. W tej chwili, jeszcze nie widzac osobiscie rozmiaru nowej sypialni , nie wiem ktore lozko i materac zabiore - sredniego rozmiaru czy mniejsze? Wlasciwie jest i piata czesc bo tylko mala czesc rupieci z garazu moge sama usunac a reszte plus to co na strychu polece do zabrania firmie ktora sie specjalizuje w uprzataniu garazy i strychow.
      Skomplikowane co nie? Rownolegle z tym chaosem musze trzymac oko nad sprawami administracyjno-finansowymi. Wczoraj otrzymalam ostatnie dokumenty tyczace domu wiec teoretycznie, gdybym miala to sortowanie skonczone, moge dom zglosic do sprzedazy.
      Wiec tylko przygotowywuje, pakowac bedzie firma a do pomocy/nadzoru w tym wszystkim przyjedzie corka i ziec.
      Dodam jeszcze jedno - jakos lzej jest przechodzic trud przeprowadzki spowodowanej wyborem i we dwoje, w moim przypadku jest troche ciezej a takze wcale a wcale nie chce mieszkac na Florydzie.
      Cos sie stalo z moim blogiem bo nie pozwala mi umieszczac zdjec. Przybilo mnie to tak gleboko ze przemysliwam zaprzestanie prowadzenia go.

      Usuń
    2. To niekoniecznie stało się coś z Twoim blogiem, tylko ostatnio w ogóle Blogger jakoś po wariacku funkcjonuje- przecież ja, prowadząc cały czas bloga nie mogę się dostać na własny blog z przeglądarki Firefoxa, na której notorycznie działam i muszę zmieniać przeglądarkę gdy chcę odpowiedzieć na komentarze pod moim własnym postem- to przecież chore! Mam podejrzenie, że niedługo Blogger wprowadzi odpłatność za blogowanie i stąd te chore jego działania. Ostatnio z kolei były jakieś cyrki na FB. To wszystko jakoś dziwnie się zbiegło z korzystaniem przez Google z obsługi różnych platform przez AI. A złość mnie trzęsie bo gdy komentuję z innej przeglądarki to najczęściej zapominam się podpisać, jeśli nie wstawię na początek swego pseudo i nie podam adresu bloga. Odczekaj spokojnie, bo to może minie samo.

      Usuń
  9. Przepatrzylam moje ustawienia blogowe i nie zauwazylam bym miala cos zmienionego wiec tym bardziej wydarzenie jest zagadka.
    Robie jak mowisz - przeczekuje - ale troche odebralo mi chec pisania. Przy tym wydaje mi sie ze teksty okraszone zdjeciami sa bardziej interesujace .
    Pomalu juz nie ma dziedziny zycia by sie nie zrobila popsuta.

    OdpowiedzUsuń
  10. Droga Serpentyno .Odwiedzam Twojego bloga od ponad 12 lat, sprawdzam czy są nowe wpisy,czytam,nie komentuje,ale traktuję te odwiedziny jak u kogoś bliskiego. Pozdrawiam serdecznie, życzę wszystkiego dobrego,dużo zdrowia i siły na ten trudny czas,będzie dobrze,ale nie rezygnuj z pisania , bo pomimo 40 lat mieszkania poza granicami kraju piszesz pięknie i ciekawie.




    bo pomimo prawie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Ci bardzo za ten mily i zchecajacy do pisania komentarz. Niezmiernie przyjemnie bylo sie dowiedziec ze mam tak wierna i przychylna czytelniczke.
      Cieszy taka pochwala i zacheca.
      Obecnie moja tematyka jest narzucona smiercia meza i zmianami zyciowymi tym spowodowanymi - wiec monotonna i niewesola. Wczoraj minal miesiac......
      Co sie u mnie dzieje to przestawianie sie na nowe. W poniedzialek lece do corki czyli na Floryde poogladac apartamenty, wybrac taki najbardziej mi odpowiadajacy a takze ocenic co powinnam ze soba zabrac. Wszystko to smutne tak jak przegladanie dobytku i czeste pozbywanie sie osobistych rzeczy meza.
      Poczekam i zobacze co dalej bedzie sia dzialo z blogiem, czy dopusci publikacje zdjec? O tyle dobrze iz zdarzylo sie akurat teraz gdy to nie mam ciekawych wydarzen do opisania no bo wszystko przeslonilo to tragiczne wydarzenie.
      Lubie blogi i blogowanie, braklo by mi gdybym zrezygnowala ale bez mozliwosci umieszczania zdjec zrobilby sie bardzo ubogi.
      Serdecznie Cie pozdrawiam.

      Usuń
  11. Czas leci baaaardzo szybko. To już cztery tygodnie a ja miałam wrażenie że moźe ze dwa.
    Tej roboty Ci nie zazdroszczę, tego sortowania, decydowania co na śmieci, co do ludzi. Masz cierpliwość. Ja bym chyba przepadła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, to sortowanie/pozbywanie sie to niezmiernie przykre zajecie zwlaszcza gdy tyczy rzeczy meza.
      Aniu - robie co musze, nie mam wyboru. W takich momentach czlowiek rzeczywiscie przekonuje sie ze zmuszony potrafi wiele bo musi.
      Ja bym tez przepadla a wiesz z czym? Nie z ta czescia sortowania tylko administracyjna bo musialam przejac po mezu, zajmowac sie tym co on zawsze mial w swej pieczy i dodatkowo z papierami zwiazanymi ze smiercia a bylo tego troche - i gdyby nie pomoc corki to bym przepadla. Ona, bidula, nie moze sie pogodzic ze smiercia ojca codziennie placzac za nim a wczorajszy dzien, miesiac po , byl dla niej szczegolnie ciezki.

      Usuń
  12. Gratuluję dobrej organizacji redukcji dobytku, życzę żeby wszystko poszło pomyślnie i bez nadmiernego zmęczenia.
    Życzę udanej inspekcji nowego mieszkania i miłego pobytu na Florydzie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dawkuje sobie robiac codziennie po trochu wiec nie przemeczam sie ale ciezsza czescia zajecia jest przykrosc w tym co robie. Sam powiedz - usuwac osobiste rzeczy osoby ktora tyle co zyla , funkcjonowala i uzywala.
    Czesc tego co moglam zrobic na teraz jest zrobiona, hurra! Zostaly albo takie niewiadome o ktorych zdecyduje po ogladnieciu apartamentow ( bo lece w poniedzialek do corki by to zrobic) albo to co bedzie nalezalo do ostatecznej przeprowadzki .
    Wcale mnie nie ciagnie na Floryde ale dziekuje za zyczenia milego pobytu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Składam Pani kondolencje. To musiał być ogromny szok dla Pani i dla Rodziny. Życzę Pani zdrowia i miłego pobytu na Florydzie. Rodzimy się z niczym i z niczym odchodzimy. To co gromadzimy w ciągu życia jest nieważne - oprócz emocji miłości bliskich. Zatem życzę Pani wziąć sobie jak najmniejsze miejsce i nie wydawać pieniędzy na rzeczy, a raczej na doświadczenia. Muzyka, teatr, podróże. Po co komu więcej? Łóżko, stół, krzesło, fotel, apteczka, radio. Kilka naczyń na krzyż i wystarczy to Pani pięknie!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Prawda jest pierwsze stwierdzenie ze rodzimy sie i odchodzimy z niczym.
    Natomiast nie zgadzam sie z drugim bo rozne okresy naszego zycia, posiadanie rodziny i dzieci dyktuja by to zycie mialo nie tylko co konieczne ale wygodne i nawet komfortowe tez. Poza praca spedzamy wiekszosc czasu w domach wiec musimy miec w nim nie tylko co absolutnie potrzebne ale sprawiajace nam moznosc rozrywki i odpoczynku, wspolnych zajec a to zmusza do posiadania wielu rzeczy.
    oczywiscie ze zmierzch zycia i mieszkanie w pojedynke duzo eliminuje i te potrzeby sie zmniejszaja ale i tak zawieraja pewne elementy komfortu. Bede miec wszystko co wspominasz a nawet wiecej ale tak naprawde nic do roboty poza domem czyli czeka mnie nuda bo ilez mozna patrzec w ksiazke czy telewizje? Corka i ziec pracuja wiec nie bedziemy sie widywac codziennie a takze musze rozsadnie rzadzic moimi wizytami u nich by dac im prywate i moznosc spedzania czasu w towarzystwie wlasnych przyjaciol.
    Tak sie sklada ze miejsce w ktorym przyjdzie mi mieszkac bedzie w sporej odleglosci od tych oferujacych np. Filharmonie, czy teatr czyli nie za bardzo bede mogla z nich korzystac.
    Jakos bedzie bo musi, bo nadszedl czas na zmiany nie tylko w lokalizacji ale calosci zycia.
    Bardzo dziekuje za wpis i zyczenia - staram sie stosowac optymistycznie do nowego.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wszyscy się wypowiadają więc i ja wtrącę swoje trzy grosze.
    Floryda i California to są dwa stany w któryych bym mogła zamieszkać. Floryda na pierwszym miejscu ze względu na wspaniałą roślinność, ocean i przyjazne dla starszych autostrady. Tu gdzie mieszkam autentycznie trzeba walczyć o życie. Dla mnie ta jazda bez stresu jest na duży plus. Bliskość dzieci to też ogromny plus. Zanim się obejrzysz, będziesz uczestniczyła w różnych imprezach , bo niby dlaczego nie mieliby Cię zapraszać. Jesteś wyrozumiała i wesoła i zabawowa w dobrym sensie. Będzie dobrze.
    Czytelniczka z Kolorado

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak kazdy i we wszystkim mam swoje wlasne preferencje jesli chodzi o stale miejsce zamieszkania : chce miec cztery pory roku choc bez ostrej zimy, lubie gory i pagorki, lasy, jeziora - a tego akurat Floryda nie ma.
      Moja corka mieszka na Florydzie 20 lat wiec przez ten okres odwiedzalam ja wiele razy , w lecie i w zimie, co dalo mi dobre rozeznanie o tamtejszych warunkach klimatycznych i krajobrazowych. Aczkolwiek piekna i oferujaca mnostwo rozrywek tak dla mlodych jak i emerytow brak elementow o ktorych wspomnialam nie zacheca mnie do stalego zamieszkania. Chetnie przebywam na niej tydzien czy dwa ale to wszystko - monotonia przyrody i klimatu nie dla mnie. A przy tym nie korzystam z tych rozrywek jakie oferuje wiec nie widze czym tam bede sie zajmowac - a takze te outdoors odpadaja, niedobrze znosze upaly. Czesto odwiedzajac corke ani razu nie pojechalam nad ocean, na plaze, lekcewazac je, cos po co turysci tam jezdza.
      Sprowadze sie ale z rozsadku, spodziewajac sie ze bedzie mi tam nudno.
      Californie znam slabo bedac w niej tylko raz. Pieknie tam, zwlaszcza w polnocnej czesci jako ze poludniowa wysuszona brakiem opadow jednak ma wiele elementow ktore eliminuja ja dla mnie jako miejsce stalego pobytu.
      Najbardziej w USA podobaja mi sie stany polnocne - Vermont, N. York, jedynie zimy tam okropne wiec tez odpadaja poza krotkimi pobytami w lecie.
      Byloby dobrze gdybym mogla zostac tu gdzie jestem, wynajmujac apartament tutaj, jednak moj wiek podpowiada zrobic co innego.

      Usuń
  17. A jeszcze dodam w CA mieszkałam i uwielbiałam jako młoda dziewczyna
    CO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podoba mi sie obecna polityka Californii, ich gubernator - to dodatkowy element przez ktory nie moglabym tam mieszkac.

      Usuń
  18. Ja planuję na emeryturze zminimalizować wszystko i nie bawić się w zbieranie gratów czy śmieci. Ile potrzeba Pani ręczników? 4 maksymalnie. W tym jakiś jeden dla gościa. Ile pościeli? 2-4 zmiany i tyle. Jak zabraknie, to się dokupi. Ile garów? Talerzy? Niewiele bo po co?
    Odkurzacz oczywiście tylko jeden. Idealne mieszkanie nie miałoby schodów więc nie ma potrzeby nosić odkurzacza w dół i w górę. Blisko musi być lekarz, szpital, apteka, sklep spożywczy i biblioteka. Nie oglądam TV, więc nie potrzeba mi pokoju do TV. Książki nigdy mi się nie znudzą, nie wyobrażam sobie tego. Emerytura to fajny czas. O ile będę zdrowa, to będę sporo podróżować, bo czemu nie? I chyba nie chciałabym być za blisko dzieci…
    Życzę Pani dużo zdrowia i wielu pogodnych dni. Jeszcze takie dni przyjdą, mimo, że teraz na pewno czuje Pani ogromny smutek.
    Anna

    OdpowiedzUsuń