17 kwietnia 2024

WIEZA BABEL

Bylam w miejscu przyszlego zamieszkania i wrocilam a duza czescia byl sam fakt zobaczenia sie z corka i zieciem, jej urodziny, osobiste ogladniecie wytypowanego apartamentu i rozgladanie sie po okolicy okiem kierowcy by oswoic sie z ulicami, dojazdami - a to istny labirynt, do corki osiedla mozna wjechac od czterech stron i tak mnie wozila co powodowalo ze gdy tylko oswoilam sie z jednym myslac ze trafilabym to juz dla wygody wjezdzala drugim albo trzecim i czwartym co mieszalo to czego sie wczesniej nauczylam. Nic, pomieszkam tam to sie naucze metoda praktyki i GPS-u.

 Apartament znalam ze zdjec ale osobiste ogladniecie dalo mi to iz moge zdecydowac ile i ktore meble zabrac co dobrze, a co zle to fakt iz salon jest MALY i nieustawny! Ma trzy sciany bedac otwartym z jednej strony na reszte mieszkania a pozostale maja albo okno albo drzwi balkonowe ograniczajac miejsce na meble. Jedyna pelna sciana musi byc zajeta przez sofe. Duzo miejsca zajmie wieza Belli zostawiajac dla mnie bardzo malo. Pewnie ze nie potrzebuje duzo przestrzeni ale tez nie chce sie urzadzic tak by sie bokiem przeciskac pomiedzy meblami. Zmartwilo mnie to ale nie moge Belli odbierac rozrywek jako ze bedzie miala odebrana ta ktora najbardziej kocha - wychodzenie na ogrod.

 Mimo protestow corki ziec i znajomi postanowili zrobic przyjecie urodzinowe dla niej - protestow jako ze ona bardzo ciezko przezywa smierc ojca i nie czula sie rozrywkowo.

 Odbylo sie w sobote do czego ziec zrobil ogromne zakupy i na zapas martwil sie by jego grillowanie wyszlo smacznie. Dolozylam swoja czesc - zrobilam salatke jarzynowa, zrobilam jajka na twardo nadziewane roznosciami, glownym nadzieniem bedec wydlubane i roztarte zoltka z odrobina musztardy, majonezu, papryki kazda polowke ozdabiajac troszke inaczej : a to plasterkami rzodkiewki, trzema kolorami papryk, plasterkiem ogorka, posypujac koperkiem. Zrobilam rowniez "lodki" salatowe. Polega to na tym ze ze salaty wybiera sie te srodkowe, mlode liscie ktore maja ksztalt lodek, kazdemu wtyknelam albo plasterk szynki albo piersi indyczej, dodalam jednym troszke mojej salatki, plasterki ogorka, rzodkiewki, papryki a nawet niektorym polowki winogron. Mozna bylo dla wyboru posypac papryka albo serem, zwinac w rulon i jesc. To mialy byc zagryzki, jedne  z wielu bo i byla dluga deska z wedlinami, serami, pasty do chrupek, sery, warzywa, owoce, orzechy - a poszly w mgnieniu oka moze nie dlatego iz zawieraly jakies specjalne skladniki tylko ze byly inaczej podane wiec mialy powodzenie.

 Nadziewane jajka poszly najszybciej i jeszcze braklo bo niejaki Marcus i Phillip polykali polowki w calosci i siegali po nastepna. Moje lodki tez sie podobaly i smakowaly - za co corka mi dziekowala cieszac sie ze cos w tym przyjeciu bylo odmiennego a skoro znikalo z szybkoscia swiatla znaczy ze smakowalo. 

 Pozniej ziec grillowal - polskie kielbaski, hamburgery i steki. Jakos tak sie stalo ze krecac sie kolo stolu usuwajac puste polmiski i talerzyki,  przynoszac nowe, dostala mi sie tylko kielbaska a ziec i corka mieli podobnie - tez nie skosztowali glownych dan bedac zajetymi wiec nasza trojka wyszla z przyjecia glodna :)

 Na przyjeciu pokazalo sie bardzo duzo ludzi z czego znalam z wczesniejszych spotkan tylko kilka osob. Niektorzy wpadli na godzine lub dwie ale wiekszosc jak sie pokazala o 1szej po poludniu tak odjechala okolo 9tej wieczorem, moze zmuszeni tym ze widzieli iz zaczynamy sprzatac.

 Calosc odbyla sie na tarasie corki co wygodne, niektorzy korzystali z basenu, inni patrzyli w telewizje caly czas czyms przegryzajac albo rozmawiajac w malych grupkach.

 Imiona tych znanych mi od dawna pamietalam ale nowych osob nie jako ze bylo ich za duzo bo i sasiedzi z trzech pobliskich domow tez sie pokazali - lacznie przewinelo sie ze 30 osob - wiec dochodzac do opisu Wiezy Babel nie bede mogla operowac imionami.

 Siedzac przy stole-bufecie doszlismy do wniosku ze towarzystwo mamy miedzynarodowe i kazdy z uczestnikow moze operowac co najmniej dwoma jezykami. My dwie wiadomo jakimi, ziec zna hiszpanski, byl facet pochodzacy z Afryki Poludniowej ktory znal holenderski, inny, Phillpe, jest Francuzem wiec zna francuski, byla kobieta pochodzaca z Brazylii, inna z Kolumbi, Gino, czarny, pochodzi z Nigerii i dobrze nie zna tego jezyka oprocz kilku wyrazen ale rozumie duzo wiecej, inny pochodzil z Niemiec a jeszcze inny z Wloch. Z pewnoscia zapomnialam kogos wymienic ale wiem ze w pewnym momencie policzylismy ta roznorodnosc jezykow i wyszlo ze operujemy 9cioma.

 Zaraz skojarzyla sie nam legenda o Wiezy Babel i tym jak roznorodnosc jezykow doprowadzila do fiaska projektu co na szczescie nie mialo miejsca na naszym przyjeciu. Jednym slowem przyjecie udalo sie a my, uczestnicy, potrafilismy sie dogadac.     

19 komentarzy:

  1. Ale fajnie, byl nawet ktos z niemieckim, wiec i ja moglabym pogadac chociaz z jednym gosciem, no i z Wami po polsku, bo po angielsku juz bym sie nie odwazyla, po ponad 30 latach nieuzywania pozapominalam wiekszosc. Mam nadzieje, ze corce choc na chwile udalo sie wyprzec z glowy smutne wydarzenia i w sumie nie zalowala, zescie jej te urodziny wyprawili.
    Tu tez kiedys robilismy wspolnego sylwestra i kazdy cos mial przyniesc, wiec wymyslilam polski bigos i tez zniknal tak szybko, ze nie zdolalam nawet powachac, a nagotowalam taki sagan, ze mialam nadzieje na wziecie resztek do domu. Ichnie niemieckie salatki zostaly.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W USA , jesli chodzi o niemiecka kulinarie, kojarzy sie ona od razu z kapusta i salatka nazwana ziemniaczana.
      Ja tez mialam doswiadczenia bigosowe - zawsze amerykanom smakowal. U nas panuje opinia a najczesciej spotykam ja w ksiazkach, ze w budynku w ktorym pachnie kapusta ( a raczej okreslaja ze smierdzi) musza mieszkac jak nie Polacy to Niemcy.
      Przypomnialas mi jak jednego razu podczas gotowania bigosu a pachnial cudnie bo akurat mialam polskie kielbasy co wrozylo ze bedzie bardzo udany, przyszedl jakis naprawiacz i o malo nie zemdlal - bo mial polskie korzenie pochodzenia i pamietal bigos babci a ostatnio jadl gdy byl mlodziencem i nieraz wspomial sobie jego smak. Poczestowalam go wiec dodajac polski chleb - i bez przesady chlopina jedzac go o malo nie doznal orgazmu! Z tego wszystkiego nawet nie wzial zaplaty za usluge.
      Przy nas ziec sie nauczyl jesc bigos (i inne polskie potrawy) a nawet pokochac. Nieraz kupuje sobie gotowy w polskim sklepie mowiac ze sie nawet nie umywa do mojego a wierze mu bo probowalam i rzeczywiscie moj jest duzo lepszy.

      Usuń
  2. W tej Wieży Babel najważniejszym językiem był angielski, który Was połaczył. Jednak ta różnorodność świadczy o tym, że USA to kraj migrantów.
    Uściski!❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - mimo zbieraniny osob o roznym pochodzeniu kazdy mowil po angielsku, ten inny jezyk bedac drugim.
      USA jest krajem migrantow - przeciez oni wlasnie tu przybyli i zbudowali ten kraj.

      Usuń
  3. Faktycznie Wieża Babel , ale najważniejsze, że Twoje smakołyki zrobiły furorę!
    Rozumiem, że wybrałaś mieszkanie i czeka cię logistyczna łamigłówka.
    Atrakcji w najbliższym czasie Ci nie zabraknie!
    Oby Bella zniosła dobrze przeprowadzkę:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, smakowaly chociaz byly zlozone z codziennych i powszechnych skladnikow.
      Przeprowadzka jest najgorszym ubocznym skutkiem smierci meza. Wolalabym moc zostac w moim miescie, chocby wynajmujac apartament tutaj.
      Ani nie chce myslec o dniu przewozenia Belli na Floryde i jej pozniejszych mekach bez moznosci wychodzenia na zewnatrz !!!!

      Usuń
  4. Przyjęcie brzmi super. W Nigerii oficjalnym językiem jest angielski, ale w użyciu są też inne jak Hausa czy Yoruba (byłam w Nigerii). Jednak językiem łączącym społeczeństwo jest angielski i wiele osób nie zna innych lokalnych języków. Nie znam takich łódek z sałaty, ale chętnie poznałabym przepis. Może Pani zechce go kiedyś podać, jeśli będzie miała Pani ochotę? Do tego jest jakiś sos? I jaki rodzaj sałaty? Butter lettuce, iceberg? Romaine? Jest tyle różnych sałat. Dziękuję bardzo z góry. Bardzo fajny opis przyjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romaine - nalezy z calej glowki wybrac srodkowe liscie, mlode. One sa juz wyrosniete tak ze tworza lodke. W moim sklepie mozna kupic juz przebrane, gotowe do wypelniania. Mozna je wypelnic czym sie chce, nie ma jednego przepisu.
      Moje mialy cienkie plasterki szynki i indycze, troszke salatki jarzynowej i plasterki ogorka, rzodkiewki, papryki, niektore polowki winogron i te smakowaly najbardziej. Gdy sie nie ma salatki mozna wypelniac pastami. Bez przesady, tak by lisc mozna bylo zwinac w rulonik i w tej postaci gryzc, niczym taco. Mialy wielkie powodzenie a sa proste w wykonaniu i odpowiednie jako zagryzka. Ukladam na polmisku w stanie otwartym by nadzienie bylo widoczne bo jest kolorowe i ladnie wyglada a goscie sobie sami zwijaja. Podobnie z faszerowanymi jajkami - sa popularne ale moje nadzienie bylo inne od sklepowych i tez bardzo smakowaly, mialy na sobie plasterki rzodkiewki, papryki, ogorka, koperek - jakos ta kolorowosc zachecala do konsumpcji.
      Dziekuje - przyjecie sie udalo, potrawy znikaly jak szalone.

      Usuń
  5. Mam wrażenie, że Twoja obecność blisko córki ukoi Jej największy stres i szybciej dojdzie do siebie. Przypomniało mi się, że kiedyś byłam w takim mieszkaniu, w którym nie bardzo wiedziałam czy jestem w pokoju czy w przedpokoju, gospodarze też długo nie mogli się do takiego otwartego pokoju przyzwyczaić i w końcu.....podzielili to otwarte pomieszczenie zrobionymi na zamówienie parawanami, które można było przesuwać, jako że były na kółkach, ale miały też stopery. A w kilka lat potem, byłam oglądać mieszkania na nowym osiedlu w Wilanowie i ze zdumieniem tam oglądałam mieszkanie z pokojami pozbawionymi drzwi a jeśli nawet ktoś chciałby sobie je instalować to musiałby robić je na zamówienie łącznie z futrynami, bo te "otwory" w ścianach były zupełnie niewymiarowe w stosunku do drzwi dostępnych w sklepach. No niestety - każda przeprowadzka związana jest ze swoistą łamigłówką co wziąć a co zostawić. A na końcu i tak się okazuje, że dokonaliśmy mało optymalnego wyboru. U mnie dziś już kwietniowo - tylko 8 stopni, pada często i wieje- nie wiem tylko po co. I nie wykluczają, że będzie jeszcze zimniej i może nawet pośnieżyć. Głowa do góry Serpentynko - będzie dobrze!!!
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z Toba - takie czesciowo otwarte pomieszczenia nie dla mnie.
      Jednak - wyobraz sobie - u nas sa lubiane i chciane!. Panie tlumacza tym ze przygotowywujac posilek chca zarazem uczestniczyc w tym co sie dzieje w salonie - no ale amerykanskie gotowanie jest prostsze niz polskie. Niemniej nie chcialabym miec w domu takiego ukladu - kuchnie w salonie. Wszystkie apartamenty tak maja wiec nawet gdyby szukal to by nie znalazl z drzwami kuchennymi.
      Calosc ma 95 m kw wiec nie jest mala, jakos sie pomieszcze.
      Na szczescie moje zycie w apartamencie bedzie solo i bez gotowania wiec zniose ten fakt tak jak cala przeprowadzke - bo musze.
      U mnie jak nie goraco to cieplo, zreszta marzec tez juz mielismy cieply i krotkorekawowy.
      Dziekuje Anabell - alez mi zal opuszczac moje miasto!

      Usuń
  6. A czy dałaby Pani radę mieszkać nadal
    w swoim własnym domu? I odwiedzać dzieci od czasu do czasu, jak dotychczas?
    Pozdrawiam.
    Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moglabym - jednak rozsadek podpowiada ze w moim wieku bezpieczniej bedzie w poblizu ktoregos dziecka. Zostalabym w tym domu gdyby ktores z nich tu mieszkalo i moglo trzymac na mnie oko jako ze mam 76 lat wiec nigdy nic nie wiadomo.
      Dziekuje za pozdrowienia i odwzajemniam sie.

      Usuń
  7. No rzeczywiście - Wieża Babel - dokładnie, zarówno językowo jak i gastronomicznie.
    Gratuluję pomysłowości i pracowitości w szykowaniu jajek faszerowanych i sałatkowych łódek.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Lechu - to bylo udane przyjecie a potrawy mialy powodzenie. Przy okazji poznalam nowych ludzi, nasluchalam sie przeroznych historii zyciowych.....

      Usuń
  8. Z tym nieustawnym małym salonem to faktycznie bieda, bo w końcu tam się spędza najwięcej czasu. Znalazłaś miejsce na biblioteczkę?
    Przyjęcie na cztery fajerki! Fajny miałaś pomysł z tymi jajkami i łódeczkami z sałaty. A że Wy wyszliście głodni? Cóż, szewc bez butów chodzi 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazlam! Jedyne miejsce wiec mialam zgryz co wybrac - biblioteczke czy szafke na porcelane - na co corka powiedziala ze porcelane wezmie wiec to mi pozwala wziac jeden regal ksiazkowy.
      Tak sobie pomyslalam bedac glodna na przyjeciu - o tym szewcu :)

      Usuń
  9. Przyjęcie urodzinowe na bogato i dużo ludzi i dużo jedzenia. Musiało być bardzo przyjemnie. Duża Twoja zasługa że takie atrakcyjne przekąski przygotowałaś. Miło jest jak wszystko smakuje gościom.
    Przeprowadzka to wielka zmiana w Twoim życiu. Smutno że żegnasz się z domem w którym było Ci tak dobrze, a to nowe to trochę jak taka konieczność, ale trzeba mieć nadzieję że polubisz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyjecie udalo sie - jednak bylo troche wymuszonym wydarzeniem dla corki.
    Tereso - przyzwyczaje sie ale lubic nie bede ! Ani zycia na Florydzie ani apartamentu a najwiecej przykrosci sprawi Belli - bo ja przynajmniej rozumiem dlaczego a jej nie da sie wytlumaczyc.
    W najgorszym wypadku, gdy nie przystosuje sie, juz teraz oddam ja corce by przynajmniej miala duzy dom do dyspozycji i towarzystwo drugiego kota.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo dziękuję za szczegóły tych sałatowych łódek. Brzmią świetnie, a zupełnie nie znam takiego dania.
    Pozdrawiam.
    Anna

    OdpowiedzUsuń