Zaczne od oznajmienia ze skonczywszy pokazywanie Wam mego nowego miejsca i mieszkania - nie mam o czym pisac jako ze u mnie codzienna rutyna, spokoj, cisza i wrecz nuda. Nie podrozuje jak jotka, nie mam przy sobie duzej rodziny i wnukow jak Pantera, moje ksiazki sa innymi i z pewnoscia Wam nieznanymi wiec nie bede o nich pisac jak To Przeczytalam, nie udzielam sie spolecznie jak Lech - z kolei sprawy polityczno-spoleczne mego kraju tycza tylko mnie a takze nie da sie obcej polityki pojac z opisow bo najlepiej odczuwaja i rozumieja obywatele.
Z corka widuje sie kilka razy w tygodniu - dwa albo trzy na wspolny lunch w dniach gdy pracuje z domu wiec moze sie wyrwac na posilek ze mna, ale dluzsze spotkania i w trojke no bo wtedy ziec jest dostepny, odbywaja sie w weekendy. Z rana uzgadniamy plan spotkania a realizacje mozemy zaczynac od poludnia gdy ziec wstaje no i nadchodzi pora lunchu.
" Wielki Plan" polega na tym by uzgodnic do jakiej restauracji pojdziemy, do jakiego sklepu wracajac musimy zagladnac. Drobnostka ale gdy ziec wie do jakiego to zarazem wie jaka trase obrac by bylo najbardziej po drodze. Czesto maja cos do roboty kolo swego domu czy basenu wiec ja wtedy albo pomagam albo widzac ze nie jestem przydatna wracam do siebie.
Najlepsze sa niedzielne luncho-spotkania bo wtedy zdarzaja sie okazje do gry w karty na co ziec jest bardzo chytry, my obie tez lubimy grac.
We ostatnia sobote pojechalismy na lunch do jednego z trzech nam znanych Niemcow, takiego ktory umiejscowiony jest w dosc skromnej dzielnicy, noszacej przydomek Germania. Po drodze do niego zatrzymalismy sie pod szpitalem gdyz corka zrobila przeglad apteczki znajdujac kilka niepotrzebnych i przedatowanych lekow wiec zawiozla szpitalowi do fachowego zniszczenia. Apteki i niektore sklepy tez niszcza ale ona najbardziej wierzy szpitalowi.
Tam na parkingu zauwazylam taki kontrastowy widok - jeep udekorowany szkieletami jako ze do Halloween tuz, tuz a po drugiej stronie parkingu kilka miejsc zarezerwowanych dla ...... bocianow. Tak, tylko bociany moga tam parkowac - a dodam ze jeszcze nigdy, ani razu , ani w mym dawnym stanie ani tutaj nie widzialam bociana wiec sie zastanawiam skad sie tu na poludniu biora dzieci? Z kapusty moze?
Uderzyl mnie ten kontrast zwlaszcza ze przy szpitalu - z jednej strony parkingu gest celebrujacy i witajacy nowe zycie a z drugiej przeciwny bo uprzytomniajacy nam jak latwo ze szpitala mozna wyjsc w formie szkieletu - prawie. Szczegolnie zle by bylo gdyby wlascicielem jeepa byl pan doktor ale nie, oni maja osobne i tylko dla siebie parkingi. Zartuje z tego ale prawda zyciowa jest ze jednymi drzwiami sie wchodzi by urodzic, przyniesc na swiat nowe zycie, a drugimi opuszcza na zawsze choc nie koniecznie w postaci szkieletu. Z tak i podobnie ozdobionymi samochodami teraz jezdzi troche ludzi, zaraz po szkieletach beda samochody ozdabiac indykami a nastapnie choinkami i Santa Claus-ami.
Niemiec tak mnie nakarmil ze ledwie moglam sie ruszac i z ochota pozniej pod domem corki odkurzylam sobie samochod cieszac sie moznoscia ruchu i wyginania. Partii karcianej nie skonczylismy bo zrobilo sie pozno i chcialam juz do domu i Belli bedacej sama prawie 6 godzin.
Dzisiaj (zaczelam pisac w niedziele ale koncze w poniedzialek) na lunch jedziemy do Texas, tam gdzie czasem kelnerki tancza a dlatego bo oni maja zeberka tak zrobione ze ich mieso doslownie samo odpada od kosci a ziec lubi jesc i ogladac mecze footballowe mogac je komentowac z kolegami bo sobie narobil tam wielu kolezkow footballowych. To mi tu w USA bardzo podoba, to ze w jakiejkolwiek sytuacji spotkasz sie z nieznajomym to zaraz powstaje kolezenstwo, bratnosc, swobodne rozmowy bez zadnych pan, pani, jest duzo smiechu, zartow i zadowolenia. Ogolnie to mam odczucie ze w USA nikt nie gotuje - restauracje i lancuchowe miejsca gorszego gatunku sa zawsze ale to zawsze pelne.
Poza tym wreszcie zostaly uzgodnione prezenty gwiazdkowe, te oprocz laptopow - ciezko bylo bo kazdy wszystko ma, ja przeciez nie tylko mam ale nie moge byc nierozsadna i kupowac rzeczy majac 76 lat bo nie zdaze zedrzec czy zuzyc.
Na sile corka wymyslila ze jedynym co chce jest lekka kurtka przeciw deszczowa, bo bedzie wygodniejsza niz trzymanie parasolki, torebki i telefonu przy uchu w jednym czasie, ja ze potrzebuje case na nowy laptop a to tez na sile bo przeciez nie bede nigdzie z nim jezdzic.
Wyszukalam sobie taki laptopowy case - niecale 20 $ co az nie do uwierzenia bo wyglada ladnie i ma same dobre opinie - wolalabym inny kolor, np czerwony ale nie mieli. Corki wybor przeciw deszczowca tez mi sie podoba a John nadal mysli nad swoim prezentem, syn zdecydowal na gotowke co najlatwiejsze.
W moim jeziorze a moge widziec nawet z balkonu bez koniecznosci pojscia na dol, zyja takie dwa potwory - iquany, wiekszy bardziej szary, mniejszy zielony co narzuca mi mysl ze samiec i samica. Dalam im imiona - Fred i Wilma.
Czyz nie nudne i o niczym? Marnujace Wasz czas? Postanawiam znow sie odezwac gdy bede miec do powiedzenia cos wartosciowszego.
Czy ja dobrze widze, ze ta kurtka kosztuje dwa i pol tysiaca dolarow??? Od Diora jest czy ma zlote obciazniki w kieszeniach, zeby Cie tornado nie porwalo? Poza tym bardzo fajna, podoba mi sie. Pokrowiec/teczka na laptop jest w jedynym wlasciwym kolorze :))))))
OdpowiedzUsuńNa tym pierwszym zdjeciu pan iguan wyglada jak aligator, zanim przeczytalam, to myslalam, ze macie w jeziorku nieproszonego groznego goscia.
Gdybym ja tak chciala codziennie spozywac lanczyki w restauracjach, po tygodniu musialabym chodzic po prosbie, u nas to dosc droga rozrywka, nawet te nic nie warte McDonaldsy czy podobne.
Na moj gust te 2485 to ilosc osob, ktore ocenily kurtke na 5 gwiazdek.
UsuńTen numer to ilosc wpisanych przez nabywcow opinii a ilosc gwiazdek (4,5) mowi ze niemal bez zlych. Cena 45 $.
UsuńJa bym chciala zeby wybrana case byla czerwona. Akurat ta byla tania ale jesli komus sie zachce takiej stylowej, firmowej to musi zaplacic 200-300, podobnie jak jest z torebkami firmowymi.
Pantero - sadzac po zapchanych restauracjach i to w kazdy dzien wyglada ze ludziom sie powodzi niezle. Nie wiem jak na Florydzie bo nie pytalam ale w mym dawnym stanie minimum placy bylo 17 $ na godzine. Czyli np smieciarz mial tyle placone a moze wiecej by go zachecic do podjecia tej pracy. A przeciez wiekszosc zarabia o wiele wiecej na godzine, przewaznie pomiedzy 30 a 100. Kelnerom daje sie najmniej 20% napiwku od rachunku ale przewaznie 25-30 %. W niedziele kelnerce dalam 20 $ czyli mogla sobie za to kupic taka case jak moja . Policz sobie ile taki kelner zarobi przez wieczor , zalozmy ze obslugujac 50 stolikow. Sa restauracje do ktorych nie chodze bo drogie ale na codzien wole zaplacic niz gotowac. Nie jadam w McDonald ale w KFC to owszem bo ich kurczaki sa smaczne a ja mam ochote na kurczaki.
Jednego razu z mezem przeliczylismy koszt ugotowania pozadnego obiadu w domu porownujac z restauracyjnym i roznica byla tak nieznaczna ze naprawde nie warto sie w domu meczyc i jeszcze pozniej samemu sprzatac.
Oj, - przypomnialo mi sie - tak w niedziele ladnie poskladalam talerze i talerzyki kelnerce ze powiedziala iz w kazdej chwili zatrudnia mnie do sprzatania stolikow ! - czyli w razie czego mam prace zapewniona :))))))))
Wlasnie tak Lechu i tak Panterze odpowiedzialam.
UsuńJak sie masz, delektujesz sie wiosna ktorej Ci zazdroszcze?
W Niemczech malo kogo stac na codzienne restauracje, najczesciej kupuja cos na lunch w normalnych sklepach i jedza w pracy. Albo przynosza z domu i podgrzewaja w mikrofalowce.
UsuńDelektuję się wiosną... oczywiście, to najprzyjemniejsza pora roku.
UsuńKurtka może też mieć złoty zamek.😉
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie zanudzasz! Fajnie poczytać o tym, jak się żyje po drugiej stronie globusa.
Serdeczności, Serpentyno!🥰
Mam bardzo monotonne dni - co nie znaczy ze nic nie robie, po prostu brak jakichs wydarzen godnych opisania.
UsuńDziekuje za zachecanie mnie i czytanie tez.
Gdybym miała lepsze finanse, to tez częściej jadalibyśmy poza domem, bo gotować nie lubię i zawsze można wyjść, cos ciekawego zobaczyć...
OdpowiedzUsuńDawno nie grałam w karty, musze sprawdzić czy jeszcze mamy i może pogramy z mężem?
Kurtka bardzo ładna i dobra na niewielki deszcz.
Och, podróż do Europy! jeśli jesteś zdrowa, to wybierz się, nie musisz z nimi ganiać wszędzie, w swoim tempie! Moja znajoma ( 71 lat) pojechała z dziećmi i wnukami do Anglii, plan był ułożony tak, by ona mogła w każdej chwili wrócić do hotelu odpocząć.
Nie jotko, nie chce mi sie tym bardziej ze przeciez dosc Europe znam choc nie ta obecna, bedac mlodsza i chcac dzieciom pokazac swiat troche jezdzilismy po niej.
UsuńA najwieksza przeszkoda jest Bella - z kim bym ja zostawila? a nawet jesli znalazla chetnego to zamartwiala bym sie i zadna przyjemnoscia dla mnie ta wycieczka nie bylaby.
No wlasnie, posilek w restauracji to nie tylko pelen zoladek, zawsze sie cos zobaczy, kogos spotka.......
Czytam z ciekawością i oglądam zdjęcia z zainteresowaniem. Wirtualne więzi ....robią swoje :-)
OdpowiedzUsuńNareszcie kupiłam kurtkę przeciwdeszczową, z czego jestem zadowolona, mimo że nie z second hand. Zależało mi na odblaskach. Ten płaszczyk- w sam raz na przejście z samochodu pod jakieś zadaszenie. Torbę na lapcia mam od 2008 r . Ale trzymam, bo ładna i może mieć inne zastosowanie. Jest też taśma na ramię. Parę razy się przydała ...
Koleżanka po powrocie z Kanady, nadal podziwia się sama, że zdecydowała sie na taką wyprawę w jej wieku. Wymordowała ją ta podróż mimo jednej przesiadki. Pisz, bo masz lekkie pióro i fajnie się czyta.:-)
Corka szukajac odpowiedniej kurtki tez miala wymagania bo nie potrzebuje jakiejs z podszewka bo tu za goraco na takie. Wzorowala sie na mojej, cienkiej jak bibulka a nie przemakalnej, da sie zwinac i zmiescic w kieszeni.
OdpowiedzUsuńMysle ze i ja dalabym rade objechac i przezyc ale nie, nie chce mi sie tym bardziej ze Europe znam z dawnych podrozy - a glownie absolutnie nie mialabym z kim zostawic Belli i cala wycieczke ino bym o niej myslala.
Dziekuje - moze sie cos znowu uzbiera do opisania?
Przyznam że jestem jeszcze zmęczona kilkuletnią opieką nad ojcem i ciagle odpoczywam. Nawet zaproszenie na działkę do znajomych -odwlekałam w nieskończoność mimo że to był jednodniowy - kilkugodzinny wyjazd z psem i nie musiałam martwić się o ptaki. Najlepiej czuję się w ich towarzystwie .Pozdrawiam.
UsuńA blogi , różne po części zastępują mi książki :)
Jak dobrze ze znalazlas sposob odpoczynku i odstresowania sie taki ktory Ci najbardziej odpowiada. Ja postepuje podobnie - przekladajac bycie sama z soba w momentach stresu a nawet i innych - bo od dziecka jestem samotnikiem, bycie wsrod ludzi zaraz mnie meczy a nawet nudzi. Teraz tego juz nie robie ale w przeszlosci czesto sama jechalam do parku czy nad rzeke by tam pobyc tylko z przyroda i ksiazkami a takze myslami. Dzieki temu obecnie nie dokucza mi samotnosc, wrecz jest mile widziana.
UsuńZycze udanych odpoczynkowych dni.
Ja uważam, że wpis jest bardzo ciekawy. Iguany z przyjemnością obserwowałam w Meksyku, ale to przecież niedaleko.😀 Moja koleżanka z Florydy ma właśnie alligatory w zbiorniku, który znajduje się na osiedlu. Mam nadzieję, że i ja tam kiedyś dotrę i je zobaczę na własne oczy. Mi się marzą podróże na emeryturze i jeszcze camper.🫣😄 Jedzenie w restauracjach jest pyszne, ale zdrowiej jest jednak gotować w domu. Co innego od czasu do czasu gdzieś wyjść. Wtedy to sama przyjemność. W tym roku w mojej rodzinie będzie nas głosować trójka, tzn.: ja, mąż i 18-letni syn (poraz pierwszy zresztą).
OdpowiedzUsuńDobrego tygodnia Serpentyno 🤗
Ciekawam co z nimi kolezanka zrobi gdy urosna? Ale pewnie ma na to plan.
OdpowiedzUsuńNigdy nie bylam zapalona turystka a najwiecej zwiedzalismy podczas dorastania dzieci bo chcielismy by poznaly Polske i Europe. Wtedy to ani przez mysl mi nie przeszlo ze bede miec okazje objezdzac USA.
Gratulacje dla syna. Pamietam jak ja pierwszy raz glosowalam w USA to
bylam z tego bardzo dumna, pewnie Twoj syn jest tez. Nie rozumiem patrzac na Twe zdjecie jak mozesz miec 18to letniego syna - przeciez sama wygladasz na osiemnastolatke !
Moje wnuki mnie zawiodly - moga glosowac ale im to jest obojetne i nie beda.
Ty tez miej dobry tydzien.
Nie wiem czy Cię to pocieszy, ale i tak prowadzisz ciekawsze życie niż ja. Jutro niestety mam wizytę w przychodni stomatologicznej i jakoś mało mnie to raduje, no
OdpowiedzUsuńale pocieszam się faktem , że zaraz obok przychodni mam sklep, który mogę odwiedzić i może sobie coś kupię? I jeśli nie będę zbyt udręczona działaniami stomatolożki to mogłabym wpaść do pewnej galerii handlowej i rozejrzeć się za jakimiś spodniami. Ale jeśli sprawdzi się prognoza pogody to właśnie wtedy gdy tam będę ma padać, więc nie podejrzewam siebie o to by mi się chciało w deszczu gdzieś człapać. W czwartek wieczorem moi wracają z "wojażu".
Ściskam;)
Prawda ze mimo tej mojej nudnej systematyki caly dzien mam czyms zajety. Duzo mi daje fakt ze nauczylam sie duzej czesci okolicy i moge jezdzic na posilki czy zakupy co nie jest rozrywka ale pomaga zabijac czas. Poza tym ja nie mam sprzataczki wiec co dzien rano porzadkuje mieszkanie a raz w tygodniu robie duze, takie z odkurzaniem dywanow, myciem podlogi - widzac ze najbardziej sprzatam po Belli, jej klaki a to jest syzyfowa praca.
OdpowiedzUsuńWeekendy to spotkania z mlodymi - i jakos leci. Oczywiscie jestem najszczesliwsza gdy czytam a ostatnio pogoda zlagodniala wiec moge robic to na balkonie co Bella lubi - lezy na jednym fotelu balkonowym, ja na drugim - i tak spedzamy emeryture.
Zasylam moc pozdrowien.
Jak to nic ciekawego. ,dla mnie wszystko co odpisujesz jest ciekawe.Czytajac o czymś nieznanym lubię zerknąć na mapę,oglądnąć filmiki jak to tam wygląda bo przecież nigdy tego na żywo nie zobaczę.Jestes Wodnikiem czy Rybka / ja WODNIK/Też ze sobą się nie nudzę.nie znam tego stanu.Lubie czytać ,coś oglądać,poznawać ,wszystko mnie ciekawi a tłumy ludzi męczą.Mozesz z balkonu podglądać zwierzatka nam nieznane.Pisz proszę wszystko co Ci wpadnie do głowy,codzienność innych też ciekawi.Zawsze to inny punkt widzenia bo inny punkt siedzenia jak mówi przysłowie.Pozdrawiam z zimnego i mokrego już Norwich Marta uk
OdpowiedzUsuńJestem Wodnikiem.
UsuńBardzo mi milo slyszec ze z zaciekawieniem mnie czytasz a takze zachecasz do nastepnych wpisow - dziekuje.
Troche ciezko z tym Marto bo nic a nic nie dzieje sie u mnie - same badzo podobne i monotonne dni, tygodnie, zajecia zwiazane z domem , wyjazdy do miasta to po to by zrobic zakupy lub na lunch.
Niemniej, a to obiecalam, uzbiera sie to opisze i pokaze.
U syna w Bostonie tez juz zimno a nawet zdarzaja sie noce z przymrozkami. Co dziwne i jakby przeciwne tradycji dzien halloweenowy beda miec wrecz goracy bo im temperatura skoczy do +32 st C, na ten jeden dzien tylko, a powinien byc mokry, wietrzny. U mnie nadal bardzo cieplo z troche lzejszymi porankami i wieczorami, chodzimy w krotkich rekawach i zyjemy w klimatyzacji.
Zasylam duzo pozdrowien.
Co do szpitala to hmm... u mnie w mieści szpital znajduje się w sąsiedztwie cmentarza i zakładów pogrzebowych, co chyba jest marnym pocieszeniem dla tych, którzy tam trafią.
OdpowiedzUsuńNo wlasnie - takie umiejscowienie robi niedobre skojarzenie ale z pewnoscia jest wygodne dla domu pogrzebowego.
UsuńNieraz widze domy sasiadujace z cmentarzem - mysle ze gdyby padlo na mnie nie byloby mi przyjemnie miec takiego sasiada. Lubie spacerowac po cmentarzu ale to wszystko.
Nie wiem jak to się stało że dopiero dzisiaj zobaczyłam ten Twój nowy post. Oczywiscie ze lubię czytać wszystko co piszesz, jesteś naturalna i nie ma czy są to ważne czy mniej ważne tematy, tak jak życie, a poza tym żyjesz aktywnie, bo częste spotkania z córka, wyjścia do restauracji, i zawsze masz jakieś obserwacje którymi dzielisz się z nami np te z parkingu.
OdpowiedzUsuńJesteśmy podobne że czujemy się dobrze same ze sobą, a ludzie często myślą że cierpimy że takie samotne jesteśmy a przecież to jest nasz wybór, no lubię ten czas bycia samej. Jak jestem w towarzystwie doceniam, też mi dobrze, ale też szybko mnie to męczy. I bardzo rozumiem że nie chcesz tej podróży do Europy, wcale nie cieszyło by Cie zwiedzanie, tylko ciągle myślałabyś o Belli.
No wlasnie - bedac z natury samotnikiem odpowiada mi zycie solo, nie nudzi, nie dokucza, nie odczuwam potrzeby towarzystwa innych, nawet spacery gdy jeszcze je uprawialam, wolalam odbywac samotnie.
OdpowiedzUsuńW moim dawnym zyciu nigdy nie mielismy wielkiego zycia towarzyskiego ale jakies istnialo - i meczylo mnie. Moj numer telefonu posiada zaledwie kilka osob wiec i telefony mnie nie mecza bo ich nie otrzymuje. Dawne sasiadki czasem textuja z zapytaniem czy jestem ok i pozdrowieniami i to wszystko - ja tez odpowiadam textujac i krotko, wiec nie musze siedziec z telefonem przy uchu i prowadzic banalnych rozmow.
Jak Ty najlepiej czuje sie sama i w swoim domu. Niewatpliwie okazje do dawnej aktywnosci spadly do zera ale jakims cudem przyzwyczailam sie do nowego szablonu trybu zycia a ponadto mysle ze taki spokoj i cisza sa dobre na ten koncowy okres zycia.
A ja chciałabym dla odmiany się ponudzic.
OdpowiedzUsuńCase na laptopa bardzo elegancki!
Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do mnie 🙂
Nie tylko psycholodzy bo ja tez zawsze mowie ze kazdy powinien miewac okazje do bycia przez dzien czy dwa sam. Na ogol praca i posiadanie rodziny nie pozwala ale zdarzaja sie i mysle ze bardzo "odswiezaja" nasza psychike.
UsuńZycze Ci chwil na ponudzenie sie.
Moja case dostane na gwiazdke, jeszcze nie widzialam jej osobiscie - ciesze sie ze spodobala Ci sie.
Odwiedze Cie , mocno pozdrawiam.
Serpentyny, chyba tu pisze u Ciebie jeszcze jedna Basia, bo ja nie prosiłam o zdjęcie czerwonej jacarandy.
OdpowiedzUsuńPozdróweczki 🙂
Oj, pewnie jest jak piszesz - ze inna Basia pytala mnie o te jacarandy.
UsuńDziekuje i sle serdecznosci.
Co to jest ten parking dla bocianów? Nie znam tego zwyczaju.
OdpowiedzUsuńJa tez zobaczylam pierwszy raz wiec moze nie jest powszechnym zwyczajem w calej USA.
OdpowiedzUsuńZaczne od tego ze z pewnoscia wiesz iz dzieci sa przynoszone przez bociany :)
W imie tego ten szpitalny parking wyznaczyl zarezerwowane miejsca parkingowe tylko dla nich, zaraz przy drzwiach, podobnie jak inwalidzkie. Chodzi o to by maz przywozacy zone ktora dostaje pierwsze oznaki nadchodzacego porodu mogl zaparkowac tuz przy drzwiach wejsciowych , bez narazania jej na przejscie calego parkingu. Wiec wszyscy uprzywilejowani maja swe miejsca parkowania tuz przy drzwiach - inwalidzi, ciezarne kobiety, lekarze maja swoja czesc choc na uboczu.
A by bylo inaczej, smiesznie i radosnie nazwano ladowiskiem/parkingiem dla bocianow, zreszta tablica pokazuje bociana przynoszacego noworodka.