A bylo tak ze zaplanowalam dwa dni przesiedziec w domu, bez musu jezdzenia na lunch czy zakupy.
Zrobilam wiec odpowiedni zapas wiktualow, samych polproduktow by tylko je odgrzac, zjesc, umyc talerz sztuk jedna + widelec a w dodatku kupilam porcje tego co chcialam "rodzinna" czyli rozmiaru na dwie osoby by moc odgrzewac oba razy w tym samym garnku, bron boze nie miec do mycia dwoch!
Jednak by choc troszke to co jadlam wczoraj czyms sie roznilo od dzisiejszego postanowilam urozmaicic marynowanym ogorkiem zamiast swiezym.
Juz do lodowki gdzie stoi sloik z tymi ogorkami podchodzilam niepewnie bo uprzytomnilo mi sie ze dopiero co kupilam nowy, nigdy jeszcze nie byl otwierany a gdy ostatnio byli u mnie corka i ziec zapomnialam poprosic by odkrecili - co nieraz robia ze swiezo kupionymi sloikami wiedzac ze ich odkrecanie sprawia mi duzy klopot. Czasem udaje sie latwo ale to tak pare razy na sto.......
Wyjelam wiec ten sloj, sprawdzam recznie czy sie uda ale nie, ani rusz. Biore gumowe uchwyty ktore sa swietnymi pomocnikami w odkrecaniu - tez ani rusz a przy okazji napinania sie momentalnie poczulam bol w krzyzach, odretwienie w rekach.
A moje danie lezy na talerzu i stygnie..... Co tu wiec zrobic? - lekkiego obstukiwania o blat nie moge zastosowac gdyz ksiezniczka Bella slodko spi a obudzilo by ja, nie moge tez wystukac szpikulcem dziury w pokrywce bo do tego musze uzyc mlotek co tez by ksiezniczke obudzilo - a juz miala o swicie wystarczajacy stres muszac zniesc moje odkurzanie dywanow bo na jest bardzo delikatna ksiezniczka.
![]() |
Ksiazniczka cierpliwie czeka az skoncze odkurzanie. |
Hej, mysle sobie - moze zejde na dol, moze spotkam jakiegos faceta ktory mi odkreci? Istnieja tacy uczynni: jednego dnia pewien mlody i przystojny widzac ze zabieram sie na gore wnosic kilka toreb zakupow ofiarowal pomoc ktorej ja, glupia, odmowilam, udajac jaka to jestem jeszcze silna i samodzielna. Dzis, jako ze widze iz sloj juz dal mi dwa bole, nie bede odmawiac, wrecz bede szukac.
Zeszlam wiec dwa pietra w dol, stanelam w wejsciu i rozgladam sie a tu ani zywego ducha, o chlopie nie mowiac.
Ani mlodego, ani starego ani kulawego ani lysego :) Akurat gdy mi tak bardzo byl potrzebny!
Stojac skojarzylo mi sie wiecie co - rog uliczki, brama, swiatlo wejsciowe sie swieci bo u nas sie swieci dzien i noc, czyli pod stoje pod latarnia i wypatruje chlopa 😂
W koncu wrocilam do mieszkania i nie majac wyboru znowu moje danie musialam ozywic zielonym ogorkiem.
No ale zebys musiala az mlotka uzywac do zrobienia dziurki w pokrywce? Ja robie jednym ciosem noza, co nie generuje halasu. Tyle Ci powiem, ze skoro juz wyszlas z domu, trzeba bylo wziac ze soba mlotek i stukac w pokrywke na zewnatrz, nie obudzilabys wtedy Belli :))))))
OdpowiedzUsuńMnie nie udaje sie bez mlotka, nie mam tyle sil w rece a o tym by to zrobic na korytarzu przyszlo mi do glowy gdy juz zjadlam. Poza tym gdy w pokrywce jest otwor to pozniej mi smierdzi ogorkami w calej lodowce.
OdpowiedzUsuńTo trzeba otwor zalepic tasma izolacyjna, nie bedzie smierdziec.
UsuńRozumiem Cię doskonale, bo otwieranie słoików mnie też sprawia trudność. Kiedyś miałam ochotę walnąć o ścianę słoiczkiem z chrzanem, który mąż tak skutecznie zakręcił, że w żaden sposób nie mogłam sobie poradzić.
OdpowiedzUsuńNie radzę używać noża do podważania zakrętki ani wbijania go w nią, bo można sobie krzywdę zrobić.
Hehe - i mnie przez moment chcialo sie rzucic tym sloikiem ale gdy pomyslalam ile mi to da pozniej czyszczenia zaraz sie powstrzymalam.
UsuńDzis przychodzi do mnie corka wiec musze pamietac poprosic ja o odkrecenie.
Straszne to - zeby sobie nie dac rady z glupim sloikiem.......
Oj, tam! Zaraz "straszne". Damy są po prostu delikatne, wiotkie i subtelne. Gdzież nam słoiki otwierać.😀
UsuńTo racja - do brudniejszej roboty sa chlopy.
UsuńTu się nie zgodzę. Ja zawsze tak otwieram słoiki. Biorę nóż bez ostrego czubka, zaokrąglony i jego koniec wsuwam pomiędzy szklany gwint i wieczko. Przesuwam maksymalnie w prawo, gdzie już gwint sam dociska mi nóż do wieczka i delikatnie podważam. Zwykle po usłyszeniu pierwszego psssst, słoik daje się odkręcić. A jeśli nie, to robię to kolejno w kilku innych miejscach. Otwieram w ten sposób słoiki bez wysiłku i bez uszkodzenia słoja i nakrętki.
UsuńZajrzyj do mnie na post "Zanim relacja z remontu", była dedykacja dla Ciebie:-)
OdpowiedzUsuńZajrze - i z gory dziekuje.
UsuńA ja podważam od dołu śrubokrętem, czasami uszkodzę zakrętkę, ale trudno!
OdpowiedzUsuńStosuje kilka sposobow ale wczoraj wyszlo ze nie moge zadnego ze wzgledu na spiaca Belle.
UsuńW rezultacie nie moglam zjesc ogorka co az smieszne.
Nie wiem co doradzić. Nie mam pojęcia jak znaleźć przydatnego chłopa... Niektóre kobiety twierdzą nawet, że tacy nie istnieją. Świadczy o tym wredny, antychłopski dowcip:
OdpowiedzUsuń- Czym się różni facet od litery Q?
- Niczym. I jedno i drugie to wielkie zero z małym ogonkiem.
Nie znalam tego a jest bardzo zabawne. Ty zawsze potrafisz skomentowc w samo sedno a smiesznie.
UsuńDziekuje Boja - poprawiles moj sloikowy nastroj.
Znam ten ból otwierania słoików, butelek, nawet jedne leki są w takiej buteleczce która bardzo trudno otworzyć. Do słoi, słoików niestety najczęściej używam nóż, mam taki jeden który dobrze pracuje. Mimo różnych pomocnych urządzeń, mam ich trochę, najczęściej i tak musi być podważone wieczko nożem.
OdpowiedzUsuńWkurzajace, prawda? Mimo wielu domowych sposob zanim sie wybierze odpowiedni i odkreci to moze ochote na ten przysmak odebrac.
UsuńNaiczesciej udaje mi sie odkecac poslugujac sie gumowymi uchwytami ale wczoraj nie, w dodatku zaraz sie odezwaly krzyze i zdretwienie reki - czyli moja kondycja tez dyktuje sposobem.
U mnie tez niektore buteleczki z pastylkami maja takie zabezpieczenia ze ledwie daje im rade. Dla ludzi ze slabymi rekami, artretykow to jest duzy problem. A firmy na zazalenia ludzi odpowiadaja to co zawsze - safety przed dziecmi.
Instrukcja otwierania opornej zakrętki: kładziesz na blacie jakąś ścierkę , a najlepiej ręcznik frotowy. Na nim kładziesz oporny słoik i wyszukujesz w domu albo śrubokręt albo nóż z krótkim ale nie elastycznym ostrzem. Na ręczniku kładziesz rzeczony słoik, bierzesz w garść śrubokręt i podważasz nim brzeg pokrywki w miejscach, gdzie są takie mało widoczne "wypustki". Oczywiście musisz lewą ręką trzymać mocno słoik by ci nie uciekł. Czasem wystarczy podważenie jednej takiej wypustki w pokrywce, czasem trzeba ze 3 lub 4. Metoda przeze mnie wypróbowana osobiście.
OdpowiedzUsuńDziekuje Anabell. Znam ten sposob ale nieczesto mozna z niego korzystac bo jesli w sloiku jest plyn tak jak w ogorkach to lubi wycieknac. Pewnie ze to nie nieszczescie ale jesli farbujace to tak.
UsuńU nas w domu nie pilo sie alkoholu oprocz bardzo wielkich okazji a i wtedy symbolicznie, jednak lubilam Krupnik wiec zawsze w domu byl i to bardzo ceniony bo nigdzie w USA nie mozna bylo kupic oprocz polskiego sklepu w Bostonie - i przywiezc do domu. Z tego powodu byl nam "drogocenny" i pozwalalismy sobie na maly kieliszek z okazji czyichs urodzin, Nowego Roku. Praktycznie butelka byla wiec odkrecana raz do roku a Krupnik jako ze slodki powodowal ze sie za ten czas sklejala z butelka na smierc. W jednym roku chcielismy uczcic nowy rok czestujac tym boskim trunkiem ziecia - i nie dalo sie! Nikt z nas nie dal rady odkrecic . W koncu zostawilismy ta butelke na noc we wodzie, do gory nogami by zakretka sie rozmoczyla. Pomoglo ale i wtedy z trudem. Od tego czasu szyjke butelki obcieram mokrym recznikiem zanim zakrece ale gdy nikt nie widzi to szyjke oblizuje.
Nawiasem mowiac mielismy duzo smiechu z tego wydarzenia a gdy przyszli sasiedzi z noworocznymi zyczeniami bardzo sie przygladali tej do gory nogami butelce we wodzie .
Wczoraj gdyby nie Bella poradzilabym sobie.
A co dodatkowego sie nauczylam to to ze gdy chlop potrzebny na gwalt to go nie ma :)))))))))
O, tak właśnie! Też tak robię, tylko nie kładę słoika - on wciąż stoi. I lepszy od śrubokręta jest nóż stołowy, z zaokrąglonym czubkiem - dobrze przylega, a podważać wieczko i tak trzeba delikatnie.
UsuńP.S. A krupnik jest wspaniały! Sam robię co roku, a bywa, że i dwa razy do roku, jak mam dużo miodu.
UsuńCorka mi odkrecila ten sloik - bardzo sie z tym meczac.
UsuńKrupnik - przepyszny choc nie moge pic w duzej ilosci, jedynie malutki kieliszek jako ze mam niezmiernie slaba glowe do alkoholu i prawie zadnego nie lubie. Nie mam juz w domu Krupnika, mam niemieckie zastepstwo oparte na miodzie, tez dobre ale nie to co orginal.
Ha ha ha! Ja niedawno chodziłam do sąsiada, bo sytuacja była awaryjna - zupa prawie ugotowana, nadszedł czas, żeby wrzucić do niej groszek z puszki - a w szufladzie tylko ta puszka, u której urwałam uszko do otwierania poprzednim razem (zapomniałam o tym, nie kupiłam następnej puszki). Myślałam, że sąsiedzi mają może otwieracz do puszek jak to dawniej bywało, ale nie mieli, skoro teraz wszystkie puszki praktycznie mają to uszko, jednakże sąsiad zadziałał nożem.
OdpowiedzUsuńA przy otwieraniu słoików radzę sobie tak jak to opisano powyżej - nożem stołowym podważam pokrywkę w miejscu "wypustki", aż usłyszę klik. I nie kładę słoika, tylko na stojąco.
Mnie tez sie zdarza urwac uszko zanim otworze ale mam elektryczny otwieracz w razie czego bo istnieja puszki bez uszek. Mam tez taki prymitywny, reczny o ktorym wspominasz i tez nieraz uratowal mi zycie. A sloik otworzyla mi corka by byl gotowy i bardzo sie przy nim meczyla w koncu robiac dziure w pokrywce - ale przynajmniej wie ze nie przesadzalam mowiac iz nie dam rady.
OdpowiedzUsuńWesolo mamy, co nie?