23 kwietnia 2024

NIC NOWEGO POZA .........

....dalszym ciagiem sortowania domowego dobytku.

 Duza czesc mialam zrobiona przed wizyta u corki ktorej glownym celem bylo osobiste ogladniecie wybranego apartamentu a to pozwolilo mi zdecydowac wybor mebli, w tym lozka, do zabrania. Skoro teraz wiem ze wezme ze soba to na ktorym spie wiec moge zabrac sie za selekcje poscieli odkladajac czesc ktora juz nigdy nie bedzie potrzebna.

 Pamietajcie ze moja przeprowadzka nie jest typowa przeprowadzka gdy to przenosi sie cale mieszkanie czy dom - moje to wielka redukcja, zabranie malej czesci dobytku. W dodatku co porzucam idzie w kilka roznych miejsc wiec sortujac musze odkladac rodzajami - czesc dla Johna, czesc dla faceta ktory urzadzi ich sprzedaz, czesc do uzywanego sklepu, no i moja. Te moje musze selekcjonowac z wielkim rozmyslem by nie odrzucic czegos co byloby mi jednak przydatne, z kolei bez przesady by nie zagracic apartamentu.

 Po wizycie stalo sie jasne ze nie moge zabrac biurka ale zupelnie dobrze obejde sie bez niego tyle ze musze zabrac obie szafki z aktami plus dodatkowa na papeterie i inne biurowe drobiazgi. Dobra wiadomoscia jest ze bede mogla zabrac jedna biblioteczke - co zmusi mnie do trudnego wyboru ksiazek do zatrzymania.

  To robilam wczoraj, dzisiaj zabiore sie za posciel i reczniki , nastepnie zaczne robic to co bedzie wymagalo najwiecej czasu  - i rozsadku - moje ubrania.

 Mam na ta selekcje caly miesiac Maj wiec bez problemu sie wyrobie, konczac przegladanie oznaczeniem mebli by nie pomylic ktore gdzie ida. W miedzyczasie rozmyslam nad lampami stolikowymi, obrazami i dywanami - bo i o nich musze zdecydowac.

 Taki plan wspolnie z corka wypracowalysmy - maj jeszcze na ta segregacje, pozniej powiadomienie kazdego z chetnych by przyjechali i zabrali co swoje zostawiajac moje, rowniez tych od uprzatania strychu i garazu, nastepnie z firma przeprowadzkowa uzgodnienie terminu i zgloszenie domu na sprzedaz .

 Wydaje sie nam ze dom zostanie sprzedany szybko. Na ostateczna przeprowadzke beda tu corka i ziec wiec musimy bardzo poglowkowac by ten od aukcji mogl zabrac duze lozko w ostatni dzien by mieli na czym spac. Takze uzgodnic z agencjami kiedy moga wylaczyc prad czy wode i inne uslugi. Moze byc tak ze nasz dzien opuszczenia nadejdzie gdy dom jeszcze nie sprzedany albo jest w trakcie procesu sprzedazy - u nas trwa taki okres rowny miesiac - ale to nie problem bo zostawimy to na glowie agenta ktory dopilnuje zakonczenia. Oczywiscie w miedzyczasie corka musi u siebie podpisac kontrakt wynajecia apartamentu.

 Mamy wiec plan, mamy rozpiske co i kiedy i z kim - teraz tylko zostala jego realizacja. Codziennie wiec cos przegladam, sortuje, odkladam, nieraz zmieniajac decyzje ze jednak nie, nie bedzie mi potrzebne a czesto na odwrot - co przeznaczylam do pozbycia sie przenosze do zabrania.

 Caly czas staram sie nie plakac widzac czego sie pozbywam raz na zawsze. A takze zamartwiam sie Bella - byla w tym domu i ogrodzie taka szczesliwa......Przewidywalny termin przeprowadzki to Lipiec. 

18 kwietnia 2024

ODKRYCIE

Niestety bardzo zle i kosztowne. Tak jakby w tym moim nowym okresie zycia potrzeba mi bylo jeszcze wiecej klopotow.

 Tyczy faktu o ktorym Wam meldowalam - niemoznosci zamieszczania zdjec na blogu.

 Zaczne od krotkiej historii mojego laptopa ktory jest obecnie w 15tym roku zycia. Nie wymienialam na nowszy model jako ze cale te lata dzialal wspaniale i dawal mi nawet wiecej niz potrzebowalam. Nadal dziala bedac tylko troche powolniejszym od najnowszych modeli i ciagle myslam ze zostane z nim do konca zycia, tym bardziej ze nie uzywam go jako narzedzia pracy zawodowej tylko rozrywki i kilku rachunkow, emaili.

 Dzialal na Windows 7, aktualnym w czasie zakupu.  Jakis czas temu Microsoft wyszedl z Windows 10 i wowczas maz ktory byl tym od elektroniki probowal je zaladowac ale tak moj jak i jego laptop nie dzialal na tej 10tce sprawnie wiec sobie, jako ze byl pracujacy wiec potrzebujacy sprawnego laptopa kupil sobie nowy a mnie , jako ze orzeklam iz nie potrzebuje bo 7mka mi wystarcza, przywrocil do tej 7mki i na niej dzialam do dzisiaj - oprocz tego co sie stalo z tymi zdjeciami.

 Pewnie zauwazyliscie ze moje ostatnie posty sa samym nudnym tekstem. Co prawda przegladalam blog kilka razy by wykryc przyczyne ale nigdy jej nie znalazlam. 

Gdy to w poprzednim tygodniu bylam u corki ktora uzywala moj laptop bo w zwiazku ze smiecia meza masa dokumentow, rachunkow zostala przelana na moje imie wiec mam teraz w laptopie bardzo duza ilosc dokumentow i linkow do miejsc dawniej mi niepotrzebnych - corka sprawdzajac niektore, logicznie porzadkujac je , sama mi mowila jaki ten moj laptop powolny w porownaniu do innych i ze powinnam WRESZCIE sobie sprawic nowy na co znowu odparlam ze nie widze sensu w moim wieku kupowac nowego laptopa.

 Dzisiaj rano poniekad dla proby czy sie sam nie naprawil jesli chodzi o wklejanie zdjec, ulozylam nowy krotki tekst, probowalam dolozyc zdjecie - i nic, nadal blog mi nie pozwolil.

 Tym razem wscieklam sie na sytuacje a takze zauwazylam nowa informacje na gornym pasku ze moj sync jest powstrzymany. Sync to zsynchronizowanie iPhona z komputerem. Owszem, z telefonu do emaili przesyla, moge je zaladowac do albumow, czego nie moge to wlozyc do bloga.

 Zdziwilo mnie bo wiem ze sync mialam wlaczony i zawsze dzialal bez zawodu. Weszlam wiec do ustawien, patrze a tu sync wylaczony. Od nowa zalaczylam, znowu probuje zdjecie wlozyc do bloga a tu nadal mi nie pozwala. Wtedy to juz naprawde nie wiedzialam co sie dzieje i jak temu zaradzic ale ukazalo mi sie okienko mowiace ze moj laptop nie jest przystosowany do obecnych Windows 11  i w zwiazku z tym sync nie moze sie odbyc. Czyli to jest przyczyna iz blog nie przyjmuje zdjec.

 Dziwne - jednego dnia mogl a drugiego przestal. Oczywiscie Microsoft cos wymyslil tym samym takich archaikow jak ja zmuszajac do kupna nowego laptopa - bo moj byl jedenego razu u specjalistow i orzekli ze nie da sie wen zaladowac nowszych Windows, musi zostac na W7 .

 Zglosilam to corce, mej obecnej administratorki, zwlaszcza ze ona posiada kopie wszystkich moich starych i nowych dokumentow bo w nie patrzy i kontroluje  - by uprzedzic aby zrobila dodatkowe zabezpieczenie, np na zewnetrznej pamieci bo jak tak dalej Microsoft bedzie wydziwial to ja moge zostac z kompletnie wyczyszczonym komputerem - bo jakby mi cos switalo w glowie ze wtedy, gdy zdecydowalismy ze zostane z W7 powiadamiano ze jego uzywalnosc wygasnie w ktoryms tam roku i pewnie mieli na mysli obecny. W tej sytuacji musze kupic nowy laptop dzialajacy na W11.

 Tu corka bardzo mnie upominala bym sie przypadkiem sama nie zabierala za kupno ani przenoszenie zawartosci do nowego nawet gdybym korzystala z uslug fachowcow. Kazala mi jakos wytrzymac z tymi zdjeciami blogowymi do czasu zamieszkania na Florydzie kiedy to zrobi zakup razem ze mna i ze mna zaniesie oba do przelozenia zawartosci. Czyli bede blogowac bezzdjeciowo gdzies pewnie do lipca albo dluzej.

 Ale przynajmniej wiem wreszcie co sie stalo i ze mam sie przygotowac na nowy spory wydatek! 

Coz moge jeszcze dodac? ze odkad maz umarl to ino na moja glowe spadaja problemy, wydatki i smutki.....  

17 kwietnia 2024

WIEZA BABEL

Bylam w miejscu przyszlego zamieszkania i wrocilam a duza czescia byl sam fakt zobaczenia sie z corka i zieciem, jej urodziny, osobiste ogladniecie wytypowanego apartamentu i rozgladanie sie po okolicy okiem kierowcy by oswoic sie z ulicami, dojazdami - a to istny labirynt, do corki osiedla mozna wjechac od czterech stron i tak mnie wozila co powodowalo ze gdy tylko oswoilam sie z jednym myslac ze trafilabym to juz dla wygody wjezdzala drugim albo trzecim i czwartym co mieszalo to czego sie wczesniej nauczylam. Nic, pomieszkam tam to sie naucze metoda praktyki i GPS-u.

 Apartament znalam ze zdjec ale osobiste ogladniecie dalo mi to iz moge zdecydowac ile i ktore meble zabrac co dobrze, a co zle to fakt iz salon jest MALY i nieustawny! Ma trzy sciany bedac otwartym z jednej strony na reszte mieszkania a pozostale maja albo okno albo drzwi balkonowe ograniczajac miejsce na meble. Jedyna pelna sciana musi byc zajeta przez sofe. Duzo miejsca zajmie wieza Belli zostawiajac dla mnie bardzo malo. Pewnie ze nie potrzebuje duzo przestrzeni ale tez nie chce sie urzadzic tak by sie bokiem przeciskac pomiedzy meblami. Zmartwilo mnie to ale nie moge Belli odbierac rozrywek jako ze bedzie miala odebrana ta ktora najbardziej kocha - wychodzenie na ogrod.

 Mimo protestow corki ziec i znajomi postanowili zrobic przyjecie urodzinowe dla niej - protestow jako ze ona bardzo ciezko przezywa smierc ojca i nie czula sie rozrywkowo.

 Odbylo sie w sobote do czego ziec zrobil ogromne zakupy i na zapas martwil sie by jego grillowanie wyszlo smacznie. Dolozylam swoja czesc - zrobilam salatke jarzynowa, zrobilam jajka na twardo nadziewane roznosciami, glownym nadzieniem bedec wydlubane i roztarte zoltka z odrobina musztardy, majonezu, papryki kazda polowke ozdabiajac troszke inaczej : a to plasterkami rzodkiewki, trzema kolorami papryk, plasterkiem ogorka, posypujac koperkiem. Zrobilam rowniez "lodki" salatowe. Polega to na tym ze ze salaty wybiera sie te srodkowe, mlode liscie ktore maja ksztalt lodek, kazdemu wtyknelam albo plasterk szynki albo piersi indyczej, dodalam jednym troszke mojej salatki, plasterki ogorka, rzodkiewki, papryki a nawet niektorym polowki winogron. Mozna bylo dla wyboru posypac papryka albo serem, zwinac w rulon i jesc. To mialy byc zagryzki, jedne  z wielu bo i byla dluga deska z wedlinami, serami, pasty do chrupek, sery, warzywa, owoce, orzechy - a poszly w mgnieniu oka moze nie dlatego iz zawieraly jakies specjalne skladniki tylko ze byly inaczej podane wiec mialy powodzenie.

 Nadziewane jajka poszly najszybciej i jeszcze braklo bo niejaki Marcus i Phillip polykali polowki w calosci i siegali po nastepna. Moje lodki tez sie podobaly i smakowaly - za co corka mi dziekowala cieszac sie ze cos w tym przyjeciu bylo odmiennego a skoro znikalo z szybkoscia swiatla znaczy ze smakowalo. 

 Pozniej ziec grillowal - polskie kielbaski, hamburgery i steki. Jakos tak sie stalo ze krecac sie kolo stolu usuwajac puste polmiski i talerzyki,  przynoszac nowe, dostala mi sie tylko kielbaska a ziec i corka mieli podobnie - tez nie skosztowali glownych dan bedac zajetymi wiec nasza trojka wyszla z przyjecia glodna :)

 Na przyjeciu pokazalo sie bardzo duzo ludzi z czego znalam z wczesniejszych spotkan tylko kilka osob. Niektorzy wpadli na godzine lub dwie ale wiekszosc jak sie pokazala o 1szej po poludniu tak odjechala okolo 9tej wieczorem, moze zmuszeni tym ze widzieli iz zaczynamy sprzatac.

 Calosc odbyla sie na tarasie corki co wygodne, niektorzy korzystali z basenu, inni patrzyli w telewizje caly czas czyms przegryzajac albo rozmawiajac w malych grupkach.

 Imiona tych znanych mi od dawna pamietalam ale nowych osob nie jako ze bylo ich za duzo bo i sasiedzi z trzech pobliskich domow tez sie pokazali - lacznie przewinelo sie ze 30 osob - wiec dochodzac do opisu Wiezy Babel nie bede mogla operowac imionami.

 Siedzac przy stole-bufecie doszlismy do wniosku ze towarzystwo mamy miedzynarodowe i kazdy z uczestnikow moze operowac co najmniej dwoma jezykami. My dwie wiadomo jakimi, ziec zna hiszpanski, byl facet pochodzacy z Afryki Poludniowej ktory znal holenderski, inny, Phillpe, jest Francuzem wiec zna francuski, byla kobieta pochodzaca z Brazylii, inna z Kolumbi, Gino, czarny, pochodzi z Nigerii i dobrze nie zna tego jezyka oprocz kilku wyrazen ale rozumie duzo wiecej, inny pochodzil z Niemiec a jeszcze inny z Wloch. Z pewnoscia zapomnialam kogos wymienic ale wiem ze w pewnym momencie policzylismy ta roznorodnosc jezykow i wyszlo ze operujemy 9cioma.

 Zaraz skojarzyla sie nam legenda o Wiezy Babel i tym jak roznorodnosc jezykow doprowadzila do fiaska projektu co na szczescie nie mialo miejsca na naszym przyjeciu. Jednym slowem przyjecie udalo sie a my, uczestnicy, potrafilismy sie dogadac.     

12 kwietnia 2024

USA JAKO PREZENT

Wczoraj minelo 40 lat odkad przybylismy w czworke do USA, dzien przed urodzinami blizniakow. Co roku jesli nie celebrowalismy tej okazji to przynajmniej pamietali o niej jako ze byla wazna w naszym zyciu.

 Gdy zblizala sie w tym roku a bedac okraglym numerem co dodawalo "waznosci" planowalismy cala rodzina zjechac sie do corki i ta rocznice a takze urodziny dzieci spedzic wspolnie.

 Stalo sie inaczej, smierc meza kompletnie te plany zrujnowala a chociaz daty sie ostaly nikt z nas nie czuje ochoty na celebracje. Ziec postanowil urzadzic spotkanie sie i grillowanie w grupie znajomych by troche urozmaicic ponura atmosfere jako ze corka niezmiernie ciezko znosi smierc Ojca. Ale to odbedzie sie jutro, dzisiaj, wlasciwy dzien urodzin spedzimy w trojke czyli bardzo prywatnie.

 Mimo to nie obeszlo sie bez wspomnien wydarzen sprzed 40tu lat, najbardziej znamiennym bedac ten zwiazany z urodzinami blizniakow ktore wypadly nazajutrz po przyjezdzie do USA : gdy pozno w nocy osoby odbierajace nas z lotniska zawiozly do przeznaczonego nam apartamentu, utulily nas, niezmiernie zmeczonych dluga podroza do spania a rano, pomimo zmeczenia, zmiany czasu, oszolomienia zmiana warukow bycia i zycia - pierwszym co dzieci, wtedy 12to letnie, zapytaly : "a co dostaniemy na urodziny?". Nas ogarnela konsternacja bo w powodzi spraw zwiazanych z emigracja nie przygotowalismy zadnych prezentow, w dodatku do USA przybylismy ubodzy finansowo a takze bez mozliwosci skoczenia na szybki zakup czegokolwiek - bylismy przeciez bez znajomosci jezyka i samochodu.

 Niemniej wyszlo ze Polak potrafi - wiec na poczekaniu wymyslilismy dobre wyjscie z kabaly - mowiac : otrzymujecie w prezencie USA i zyczymy Wam byscie z tego faktu zrobili jak najlepszy uzytek.

 Na szczescie dzieci przyjely ten prezent bardzo chetnie i ze zrozumieniem cale 40 lat starajac sie postepowac wlasnie tak - nie marnujac szans na dobre i przyjemne zycie.  

10 kwietnia 2024

JESZCZE GORZEJ.....

......na mym blogu: zalilam sie ze nie przyjmuje zdjec by je publikowac a teraz nie moge komentowac u Was (jedynie pozwolilo mi na blogu To Przeczytalam ale jako anonimowa, u innych nawet tym sposobem nie moge). Bedac u corki z wizyta nie mam okazji spokojnie przeanalizowac problemu choc cos mi mowi ze i tak bym go nie rozgryzla. Nie mam rowniez cierpliwosci do tego - zostawiam wiec losowi i przyszlosci.

 Wizyta przebiega swoim prawie dawnym torem choc co krok, co zajecie to wciaz wychodzi brak osoby meza powodujac placz corki. Ona nadal nie moze sie otrzasnac i ogromnie za nim teskni. Np wczoraj wpadlismy na male zakupy w polskim sklepie gdzie nas dobrze znaja choc bywamy w nim tylko sezonowymi goscmi. Pani wlascicielka widzac nasza trzy osobowa grupke pierwsze co zapytala " a gdzie jest pan W?" My obie ani nie wiedzialysmy co powiedziec na to bo zadlawily nas lzy - mnostwo jest takich sytuacji gdy ludzie pytaja o niego a nas zatyka i lzawi zanim wytlumaczymy.

W czwartek jest 40 ta rocznica naszego przybycia do ukochanych USA a w piatek sa urodziny moich blizniakow (syna nie ma z nami, obchodzi swoje ze synami w Bostonie) wiec idziemy w trojke na kolacje do restauracji Alexander gdzie mam dwie ulubione potrawy i juz sie glowie ktora wybrac, w sobote ziec robi niespodziankowe przyjecie dla corki czyli swej zony - ktora w tym roku calkiem chciala zrezygnowac z wszelkiej celebracji nie czujac ze ma na to nastroj - jednak John i znajomi zdecydowali inaczej i pojawia sie tutaj w sobote po poludniu na grillowanie i celebracje. Chcac trzymac tajemnice przed corka oboje nie mozemy niczego przygotowywac z wyprzedzeniem w domu - ja mam tylko za zadanie zrobic salatke jarzynowa ktora bym i tak robila, tyle ze tym razem duza ilosc, a takze desery - te kupilam w polskim sklepie: serniki, makowce, chrusty, dokupie jeszcze owoce i napoje a reszte przyniosa zaproszeni. John kupil duzo roznych kielbasek i zeberek nadajacych sie na grill. 

Dzisiaj w poludnie mamy ta wizyte do ogladniecia apartamentu i ewentualnego zaklepania go - i wcale a wcale nie spieszy mi sie do tego. Z coraz wieksza niechecia mysle o przeprowadzce na stale. Nic zlego nie moge o Florydzie powiedziec bo niewatpliwie jest piekna, zielona, kwitnaca, zadbana, ma swietnie utrzymane autostrady i szosy, dobrze zaopatrzone sklepy, w dodatku mase takich jakich moje dotychczasowe miasto nie ma - ale to nie moje klimaty czy krajobrazy a takze coraz wyrazniej widze to o czym juz wspominalam - bedzie mi tu nudno!

 Owszem - z apartamentu/kandydata jest bliziutko do corki i juz mi pare razy pokazywala jak dojechac bym byla podszkolona, widzialam je troszke gdy bylysmy tam w budynku administracyjnym by sie umowic na dzisiaj - i niczego im nie brakuje a jednak nie poczulam sie ani troche zachecona. W dodatku Belle zycie w apartamencie i bez moznosci lazenia po ogrodzie chyba tez dobije. Gdy corce powiedzialam iz spytam czy mi pozwola osiatkowac balkon by przynajmniej z niego mogla skorzystac, wysmiala mnie mowiac skad mi takie okropienstwo przyszlo do glowy? Wiec ta opcja odpada.

 Wiem ze nie bede tu szczesliwa i nie zebym miala zle warunki zycia/bycia tylko ze w miejscu ktore sie niesklikuje z moimi upodobaniami. I niczym do roboty. Pantero - tutaj nie ma co zwiedzac, chyba ze nastepna ulice ktora i tak wyglada blizniaczo podobnie. Poza tym bywalam tutaj juz tyle razy ze wszystko mam opatrzone do znudzenia. Miejsca historyczne albo takie z muzeami czy wystawami  znajduja sie w jakiejs odleglosci i napewno nie bede do nich jezdzic. 

Juz mi wchodza na nerwy te oceaniczne akcenty na kazdym kroku - palmowe, plazowo-lezakowe z drinkiem w reku, muszle, ryby, deski surfowe i zewszad muzyka salsa, reklamy pol golfowych, rejsow oceanicznych, kasyn i klubow dla doroslych. Niewatpliwie Floryda to inny, duzo wyzszy poziom niz moj stan czy miasto ale gdybym miala wybor wolalabym zostac w moim. Widzialam to za kazdym pobytem ale lekcewazylam bo bylam tu tylko na pare dni wiec moglam zniesc - obecnie gdy pomysle ze bede to widywac codziennie....brrrr.

Nie wiem kiedy i czy wogole bede pisac skoro blogger wariuje - wiec pozdrawiam Was wszystkich i melduje ze wciaz Was czytam bo przynajmniej na to blogger mi pozwala.